wtorek, 22 lipca 2014

Wakacje to świetna pora na morderstwo



Nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo zorganizowanym człowiekiem. Wszystko zapisuję, planuję...I nie chodzi tutaj tylko o listy na zakupy, ale także o listy...książek. Każdego Sylwestra, kiedy reszta świata pije szampana z TVP2, ja tworzę rejestr pozycji literackich priorytetów na następny rok. Oczywiście zakładam, że będzie też kilka książek niespodzianek, które niczym łowca wypatrzę w księgarni, czy bibliotece. I nie tylko w Nowy Rok tworzę taką listę, nie, takich list to ja tworzę przynajmniej kilkanaście.
Na te wakacje również stworzyłam ciąg książek, które po prostu muszę "połknąć" przez rozpoczęciem się roku szkolnego. Ponieważ mam dużo czasu to wymyśliłam, że i w lipcu, i w sierpniu przeczytam po 10 dzieł. Zobaczymy jak mi pójdzie w drugiej połowie ferii letnich, ale muszę przyznać, że wywiązałam się z umowy już w połowie.
Oto część, którą mam już za sobą, (m.in):
-Harry Potter cz.4 (kolejny raz nie zawiódł)
-Matematyka, daj się uwieść!
-Wszechświat kontra Alex Woods (chyba najlepsza w tym miesiącu)
-Książę Mgły
-Alicja po drugiej stronie lustra
-Rico, Oskar i złodziejski kamień
-Rodrick rządzi (Dziennik cwaniaczka)
-Bóg, Kasa i Rock'a'roll
-Opowieści ze świata fizyki

A to co przede mną:
-Mofongo
-Kot Alchemika
-Ostatni ukłon
-Świat jest teatrem
-Manuskrypt Jana Żeglarza
-Pan Mercedes
-Blondynka, jaguar i tajemnica Majów
-Morderstwo na plebani

W tym roku planuje nadrobić trochę w fantastyce i kryminałach. Zawsze chciałam napisać jakiś dobry kryminał z niedoodgadnięcia (czy jest w ogóle takie słowo) zagadką. Może się trochę poduczę.
A czy wy macie jakieś wakacyjne plany literackie? Piszcie w komentarzach.
Paulina

poniedziałek, 14 lipca 2014

Wszechświat kontra Alex Woods



Przeglądając kolejny raz nowości wydawnicze możne natknąć się na różne rzeczy. Można stracić wiarę w dzisiejszą literaturę lub odwrotnie: zachwycić się nią. Reklamy promujące książkę: "Wszechświat kontra Alex Woods" otaczały mnie ze wszystkich stron. Pierwszy raz usłyszałam o taj pozycji w Radiu Kraków, gdzie dwie panie wychwalały debiut Gawin'a Extenca. Można bez przeszkód powiedzieć, że byłam na tą książkę pozytywnie nastawiona. Kiedy nadszedł dzień wyboru upominku za świadectwo z paskiem od szkoły, bez zastanowienia podałam wychowawczyni właśnie ten tytuł.
I teraz ta recenzja może pójść w dwa kierunki, albo reklamy mówiły prawdę albo kłamały,a ta książka to nic wartościowego...
W małego dziesięciolatka trafia meteor. Rzecz bardzo rzadka i niespotykana. Chłopcu udaje się przeżyć, ale to nie koniec jego przygód. Czeka go jeszcze walka z padaczką oraz niepowtarzalna przyjaźń z panem Petersonem.
To wg mnie brzmi to bardzo dobrze, ale wydawca umieścił opis, który całkiem nie pasuje do tej książki:
"Pewnej deszczowej nocy celnik zatrzymuje poszukiwanego Alexa Woods'a. W jego samochodzie znajduje się kilogram marihuany , sporą ilość gotówki i ... urnę z ludzkimi prochami."
Mój Boże, przecież to pasuje do jakiegoś słabego kryminału, a nie do...świetnej książki obyczajowej. To chyba jedyny duży błąd tej publikacji.
Gawin Extence ma świetne pióro. Umie rozśmieszyć i sprawić, że płaczemy. Stworzył wspaniałych bohaterów, których nie istnienie trudno by udowodnić. Jasne, było kilka "niedociągnięć" i nie jest to książka bóg- nieskazitelna. Ale tak jak zapewnia mnie Wydawnictwo Literackie "Jedna z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytaliście." to właśnie tak czuje się wobec tej pozycji. Prawdopodobnie przeczytam ją w przyszłości jeszcze raz. Nie wiem czy  kiedykolwiek będzie zaliczać się do tzw. klasyków, ale na zawsze pozostanie w mojej pamięci i sercu.
Dziękuje za to dzieło autorowi i proszę o jeszcze. Właśnie takiej literatury potrzebuję.
"Pogrzeby nie są dla zmarłych- są dla żywych."

Paulina

czwartek, 10 lipca 2014

Podaj dalej, czyli historia pewnego chłopca


Piękne historie nie tworzą się same. Potrzeba wspomnień i wyobraźni...

Dwunastoletni Trevor McKinney mieszka z matką w amerykańskim miasteczku. Pewnego dnia (jakże powszechne to stwierdzenie) nauczyciel klasie zadaje dodatkowe zadanie: "Pomyśl co mógł byś zrobić, aby świat stał się lepszy." Myślę, że każdemu z was już wpadło do głowy kilka pomysłów: "posprzątanie śmieci w lesie", "założenie klubu przyjaznemu społeczeństwu", "pomaganie sąsiadce z dołu, w zakupach...


Nasze pomysły, no cóż- nie są dobre. Nie są nawet przeciętnie dobre. Cóż z tego, że pomożemy komuś tam, że zrobimy to i to, z skoro i tak większość tego nie doświadczy.
I ten mały Trevor wymyśla "sposób pomagania", który dotknie wszystkich. Wystarczy, że jedna osoba, bezinteresownie pomoże trzem innym osobom. Może być to pielenia ogródka przez miesiąc, wyciągnięcie kogoś z nałogu, korepetycje, oddanie samochodu, darmowe wakacje, konsultacje...Możecie komuś nawet ocalić życie, albo po prostu zapukać do drzwi i zaproponować pomalowanie płotu. Nie ważne, co to będzie- ważne, że będzie. I najważniejsza sprawa: osobie, której pomaganie powiedzcie: "pomóż trzem osobą". I tyle.
Nie zdajecie sobie spawy jak ta akcja zmieniała Amerykę. To już nie dotyczyło kilku osób, ale kilku...milionów.
W lekturze znajdą się również inne wątki, jak alkoholiczka- matka, czy tajemniczy weteran wojenny- nauczyciel Trevor'a z oszpeconą twarzą. Jest jeszcze jeden...który "podnosi" całą pozycje jeszcze wyżej. Nie chcę tutaj spoilerować, ale kiedy napiszę, że na końcu książki płakałam, zrozumiecie o co chodzi.

Przez całą książkę ma się takie wrażenie, że to "podaj dalej" to na prawdę piękna rzecz. Po prostu chce się wstać i iść do ludzi (w dosłownym tłumaczeniu). Pozytywna energia w nas przepływa i zaczyna się, prostymi słowami ujmując, wierzyć w ludzkość. Tak, to wartościowy utwór.



Myślę, że właśnie dla zrozumienia umysłu tego chłopca warto przeczytać tą książkę. Dla opornych znajdzie się film, o takim samym tytule.

Paulina

środa, 9 lipca 2014

Wałkowanie Ameryki, czyli jak Marek Wałkuski zrozumiał U.S.A


Pozycja dla wszystkich, którzy próbują zrozumieć umysł przeciętnego Amerykanina: miłość do broni i dróg bez ograniczenia prędkości, co zjeść na śniadanie i gdzie dzieci posłać do szkoły. Korespondent Polskiego Radia- Marek Wałkuski przedstawia to co próbował zrozumieć za oceanem. Jest to książka, która oprócz statystycznych danych opisuje co naprawdę kryje się za wielkimi słowami U.S.A. Zamiast łatwego krytykowania autor stara się, aby czytelnik zrozumiał Amerykę. Pisze ciekawie i uwierzcie, że każdy znajdzie w tej publikacji coś dla siebie.
Na początku chcę przyznać się bez bicia, że nie przeczytałam tej książki od deski do deski. Nie czułam po prostu takiej potrzeby. Książka jest podzielona na rozdziały (bardzo wszechstronne rozdziały) 
np:.
-religia
-język amerykański
-napięcie rasowe
-tygiel etniczny
-samochody i kierowcy
-po co im broń
-muzyka country
-światowe mocarstwo.
Sami widzicie, że jest tego dużo (a nie wymieniłam nawet połowy) i każdy jest zupełnie inny. Ta pozycja na pewno zachęca do tego kraju, ale przedstawia go w realny świetle. Autor przyznaje, że po kilku latach w U.S.A zdążył wybaczyć Amerykanom pewne grzeszki, ale w pozycji nie znajdziemy samych pochlebstw. Byłabym zauroczona, gdyby także o innych imperiach powstały takie książki. Z przyjemnością zabrałam bym je do walizki na wakacje. Może Chiny, Wielka Brytania, Japonia, Rosja...Fajne (przepraszam za słowo, ale tylko to wydaje mi się odpowiednie) było to,że również były porównania do Polski i samych Polaków. Chciałabym tutaj zacytować, żebyście naprawdę poczuli atmosferę tej publikacji. Oto co dla was znalazłam:



Inną cechą Amerykanów jest łatwość nawiązywania kontaktów. Nie mają oni problemu z zaczepianiem nieznajomych na ulicy, w sklepie, parku, kinie, muzeum czy w autobusie, zwykle tylko po to, żeby zamienić dwa słowa. Są przy tym bezpośredni, często uśmiechają się do obcych i pozdrawiają ich słowami Hi! lub Hello!

wtorek, 1 lipca 2014

Czy książka potrzebuje reklamy?


Moja ulubiona- ucieczka w książkę
Myślę, że tak. Bo w dzisiejszym świecie wszystko ma swoją reklamę, począwszy od mleka, a skończywszy na żyłkach do kosiarek. Więc dlaczego książka miała by niej nie mieć.
Reklamą może być plakat, na którym widnieje wspaniała okładka,( która też odgrywa dużą role ), a pod nią napis typu: "Najlepsza książka jaką w życiu przeczytaliście!", czy "Autor kolejny raz nie zwiódł". Reklama nie musi przedstawiać konkretną pozycje, może mówić ogólnie o książkach i właśnie takie reklamy wyszperałam w internecie.
Dla prawdziwych czytelników
Podwójne życie czytelnika
Która najbardziej wam się spodobała? Dajcie znać w komentarzach!
Paulina