piątek, 29 sierpnia 2014

Kot Alchemika, a właściwie Krot Alchemika

Druga pozycja Waltera Moersa, którą było mi  zaszczyt przeczytać. Po przeczytaniu "Miasta Śniących Książek" byłam wprost zauroczona tym autorem. Książka była świetnie napisana, i choć należy do fantastyki można powiedzieć, że bohaterzy byli wprost realni. Akcja płynęła wartko. I jeszcze te ilustracje... Tego samego oczekiwałam od "Kota..." i gdybym nie przeczytała "Miasta.." miałam bym o nim bardzo dobrą opinię. Ale po kolei.

W Sledwai, miasta chorób i cierpień mieszka mały Echo- krotek. Niestety życie go nie rozpieszcza i po czasie zabaw i uciech, przychodzi czas na ból i głód- umiera jego pani. Krotek zamieszkuje na ulicy, na której z kolei znajduje go miejscowy przeraźnik, postrach całego miasta i ubija z nim piekielny pakt. Otóż krotek przez najbliższy miesiąc będzie miał jak w siódmym niebie, ale po czasie rozrywek, mężczyzna zabije go i przetopi z niego tłuszcz. Jak potoczą się losy małego krotka i czy zło zwycięży nad dobrem, dowiecie się właśnie w tej pozycji.

Ja rozmiłowana we wcześniejszej lekturze tego niemieckiego autora, tą powieść oceniam na dobrą. Mogą polecić ją każdemu, nie zależnie w jakim jest wieku i jakie ma upodobania literackie. Jest to książka, która nie jest równa "Mieście Śniących Książek", ale nadal jedna z moich ulubionych. Walter Moers w "Mieście.." dotknął nieba i mimo, że "Kot.." stąpa po ziemi to jest to lektura godna uwagi.

Paulina