wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie roku: Paulina

Dziś ostatni dzień w roku, więc czas na podsumowania. Wielu czytelników na początku roku stawia sobie minimalną liczbę książek w którym danym roku mają przeczytać. Ja zaplanowałam na rok 2013 45 książek, ale przeczytałam...70. Są wśród nich lepsze i gorsze; dramaty, powieści, nowele. Z niektórych się cieszę, a z niektórych smucę (niektóre nie powinny zobaczyć światła dziennego).
Z okazji Sylwestra i przygotowywanie list książek na następny rok, stworzyłam dla was spis książek, które wyjątkowo odcisnęły się piętno w mojej głowie. Przy lepszych książkach będzie znajdował się plus, a przy gorszych minus, będą też i takie przy których nie będzie stało nic.
(Kolejność przypadkowa).
  • "Mały Książe" +
  • "Zemsta" +
  • "Romeo i Julia" +
  • "Życie Pi" +
  • "Kamizelka" -
  • "Śluby panieńskie" -
  • "Gwiazd naszych wina" +
  • "Oskar i Pani Róża" +
  • "Złodziejka książek" +
  • "Miasto Śniących Książek" +
  • "Papierowe miasta" -
  • "Benny i Omar" 
  • "Bazimienna" -
  • "Projekt C" -
  • "Zapasy z życiem" +
  • "Za rzeką czasu" -
  • "Córka czarownic" -
  • "Igrzyska Śmierci" +
  • "Rico, Oskar i Głębocienie" +
  • "Świadek oskarżenia" +
  • "Biała jak mleko, czerwona jak krew" +
  • "Tam gdzie śpiewają drzewa" +
  • "Bez mojej zgody" +
  • "Podaj dalej" +
  • "Buszujący w zbożu"
  • "Bestiariusz"
  • "Trzy wierzby"
A w następnym przeczytam 80. A co!

Paulina

piątek, 27 grudnia 2013

Kalendarium literackie



Dziś 60 rocznica śmierci Juliana Tuwima- ponad przeciętnego polskiego poety, który stał się fundamentem literackim wielu dzieci. Chyba każdy prawdziwy patriota narodu Polskiego potrafi zacytować (przynajmniej początek) wiersz "Lokomotywa".
"Stoi na stacji lokomotywa,Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:Tłusta oliwa.Stoi i sapie, dyszy i dmucha,Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch- jak gorąco!Uch- jak gorąco!Puff- jak gorąco!Uff- jak gorąco!..."
 "Dwa Michały", "Abecadło", "Zosia samosia", "Dyzio marzyciel", "Idzie Grześ", "Rzepka" to tylko niektóre wiersze tego pisarza. Gdy byłam mała szczególni lubiłam wierszyk "Raz-dwa-trzy". Do dziś pamiętam ilustracje Joanny Zimowskiej- Kwak, np. ciągnąca się kolorowa lokomotywa przez kilka stron, a w niej grubasy jedzące tłuste kiełbasy, banany, armata, słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy...
A wy pamiętacie jakąś frazę autorstwa Tuwima?
Paulina

środa, 25 grudnia 2013

Życie Pi (50 recenzja!)

"Życie Pi"

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze:



Życie- w domyśle całe życie Pi, głównie na morzu, choć zostało też opisane dzieciństwo bohatera

Pi- skrócone imię głównego bohatera książki.

Zacznijmy jeszcze raz:

"Życie Pi",

jest to historia, która nigdy nie skojarzyła nam się z rzeczywistością. Pachnie na milę morską fikcją, ale autor już na pierwszych stronach powieści zapewnia nas, że opowieść jest prawdziwa.
Pierwsza części (dzieciństwo) jasne, ale druga na pewno nie. Bo kto przez kilkanaście miesięcy przeżyłby sam, przepraszam z tygrysem na łódce, pośrodku oceanu. Wątpię, żeby ktoś kto czyta teraz tę recenzje przypomniał sobie kogoś o podobnych przeżyciach. Nikt nie powie "Co to za wyczyn?! Moja ciocia Basia trzy lata przetrwała na morzu, na dmuchanym kole i to jeszcze ze słoniem. Tak jej się to spodobało, że spróbowała jeszcze raz!"
Życie Pi - Yann Martel

Ale mimo wielu opinii, ja uwierzyłam w tą historię. Pokochałam Pi! Kibicowałam mu i płakałam razem z nim. Nawet nie wiecie jak mi było go żal kiedy (prawie) sam siedział w łódce, już któryś tam miesiąc.Nie mogłam się opanować i utraciłam kilka łez.


Interesujące w tej powieści jest również to jak Pi podchodzi do spraw do religii. Wg. niego wiara jest jak paszport, który może Cię wpuścić do nieba, życia wiecznego i wszystkiego jaką masz przepustkę, czy muzłumańską, hinduską, czy chrześcijańską.

Myślę, że autor jest bardzo odważny. Niczym saper wkracza w literackie pole minowe. Rozmontowuje bombę z napisem: RELIGIA, WIARA W SIEBIE, WYTRWAŁOŚĆ, SPOKÓJ (WEWNĘTRZNY)... Ręce ma bardzo sprawne i wcale nie dochodzi do wybuchu, tylko do uśmiechniętych twarz czytelników.

Książka została napisana dość dawno (10 lat temu). Zainteresowanie wzrosło, gdy powstał film. Ekranizacja dostała Oskara bodajże za efekty specjalne, ale i tak uważam, że książka jest lepsza i to o niebo. 


Na koniec mogę tylko polecić, więc

...

POLECAM!!!


Paulina

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Historia prawdziwa kapitana Haka

Historia prawdziwa kapitana Haka - Pierdomenico Baccalario
Myślę, że książka została napisana dobrze. Pomysł był całkiem niezły: historia syna króla, który został piratem pełną gębą, ale autor nie zastosował proporcji. Wstęp i zakończenie było o wiele za długie. Pierdomenico Baccalario zamiast skupić się na tym co najbardziej kojarzy się z Kapitanem Hakiem; podróże, bitwy morskie, brutalność, skupił się na dzieciństwie James i poszukiwaniach panny Florence.

Tą książkę uznaję jako pierwszy zarys powieści. Została ona nie dokończona. Z tej pozycji można było o wiele więcej "wycisnąć" ciekawych wątków. Autor próbował, ale albo nie kończył ich i zapominał albo psuł je.

Cała ta wypowiedź krąży wokół syntezy "można, ale nie trzeba". Jak ktoś chce spróbować, to niech spróbuje. Co mu szkodzi! Tylko, alby później nie było rozczarowań.

Paulina


sobota, 14 grudnia 2013

I nikt już nie został



Genialna!


W całej swej okazałości Agata Christie. 
Trzymająca w napięciu przez całą książkę.
Z niezwykłym zakończeniem. 

10 osób zostaje sprowadzonych na wyspę, każdy z nich ma coś na sumieniu. Gdy ginie druga osoba wiadomo, że wśród zgromadzonych jest zabójca, który tak jak jest w piosence dąży do tego by wszyscy zginęli. Więc jak to zwykle robię zaczęłam obstawiać. Miałem trzech "faworytów". Żaden z niech nie okazał się mordercą. Agata nauczyła mnie wcześniej przeczytanych książkach spodziewać się nie spodziewanego. Najwyraźniej źle użyłam swojej wiedzy. 

Genialna!

PS. Dziękuje "Mikołaju/Alicjo" za ten wspaniały prezent!


Paulina



piątek, 13 grudnia 2013

Skarpetki do czytania i "Złodziejka książek"

 Z okazji moich urodzin (12.12) dostałam... skarpetki. Mama nazwała je: "skarpetkami do czytania". Są biało-czerwono-czarne z norweskimi wzorkami. Są bardzo, bardzo ciepłe. Natomiast na mikołajki otrzymałam: "Złodziejkę książek", "I nie było już nikogo", niebiesko-zieloną czapkę i 3 czekolady. Powstał bardzo fajny zestaw: książka+skarpetki+czekolada=wymarzone mikołajki/urodziny. Dla was mam dwie recenzje: "Złodziejka...", "I nie...".


"Najpierw kolory.
Potem ludzie.
Tak to widzę.
A przynajmniej próbuję."


Tak zaczyna się moja przygoda z Liesel -główną bohaterką "Złodziejki książek" autorstwa Markusa Zusaka.
Jest to jedna z tych książek, których nigdy się nie zapomni. Niczym stopy, odcisną w naszych głowach ślad. Styl pisarza jest mi bardzo przystępny: niby normalny, ale jest w nim "coś", że chce się czytać dalej. Tytuły rozdziałów nieziemskie, np: Zapach przyjaźni. A fabuła....
Mała dziewczynka wraz z mamą i bratem jadą do Mochling (fikcyjne miasteczko, w Niemczech). Brat umiera nagle, potem pogrzeb i pierwsza skradziona książka: "Podręcznik grabarza". Liesel trafia do nowej rodziny: do Hansa i Rosy. Życie w czasie II wojny jest ciężki, nawet jeżeli nie jest się żydem. Codziennie niewyobrażalnie niedobra grochówka. I tak pewnego szarego dnia do drzwi puka Max- Jude.

Ważne słowo
Jude- Żyd

Jak potoczą się losy tej niezwykłej (zwykłej ) niemieckiej rodziny? Czy Max przeżyje? Ile książek Liesel ukradnie i kto zostanie jej najlepszym przyjacielem?-Odpowiedzi na te pytania znajdziecie właśnie w tej krótkiej powieści (tylko 500 stron).

To co mnie przejęło, to to z jaką łatwością autor wypowiada się o wojnie. Zaskakujące również jest to, że narratorem jest Śmierć. Można spodziewać się czegoś zagmatwanego, nie do przeczytania, ale przecież życie lubi zaskakiwać.W wielu recenzjach znalazłam nawet porównanie do "Dziennika Anny Frank". Podoba mi się również, że te ważniejsze myśli Zusak pisze na środku, pogrubioną czcionką wśród ornamentów.



Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać o tej pozycji, więc posłużę się cytatem, który będzie niczym skrót mojej recenzji:

"Poruszająca i do głębi przejmująca"
Washington Post

PS.
Wzruszyłam się.

Paulina



czwartek, 12 grudnia 2013

Richard Doetsch - 13 Godzina

Na myśl o władzy mrocznieje serce człowieka. Na myśl o bogactwie upadają wartości i wszelka moralność. Ale to wszystko blednie w obliczu miłości.
Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość.
Pod każdym z tych słów kryje się niezwykła historia naszego życia. Lecz co się stanie, gdy ktoś brutalnie zabierze nam to co najważniejsze  "teraz" bez najmniejszych nadziei na leprze "jutro" i pozostawi tylko bolesne wspomnienia z "wczoraj"?



Nick Quinn jest biznesmenem, jego żona, Julia młodą prawniczką. Razem tworzą bardzo szczęśliwe małżeństwo. Jednak pewnego, letniego wieczoru ich szczęście zostaje zburzone niczym domek z kart. Nick słyszy odgłosy wystrzału, a chwilę później, w garażu odnajduje zmasakrowane zwłoki żony. Po licznych przesłuchaniach policja uznaje Nicka za głównego podejrzanego. Dowody przeciwko niemu są niezbite. Tylko jest jeden problem. Mianowicie Nick nie popełnił morderstwa, lecz czym wobec policji są słowa "jestem niewinny" pochodzące z ust mężczyzny, który jest głównym podejrzanym? Nikt mu nie wierzy, oprócz starego mężczyzny udającego adwokata zjawiającego się w pokoju przesłuchań. Nick otrzymuje zapieczętowany list i chronometr od tajemniczego nieznajomego. Z wiadomości pozostawionej w kopercie Quinn dowiaduje się, że od tej pory będzie dwanaście razy przenosił w wstecz o dwie godziny, lecz pod jednym warunkiem - nie da sobie odebrać chronometru. Jest jednak jedno "ale". Każda podjęta w przeszłości decyzja zmienia przyszłość i prowadzi do nieprzewidzianych, nierzadko tragicznych skutków. 

Czy Nick odważy się wrócić do przeszłości, aby uratować żonę i odkryć tożsamość zabójcy? Czy uda mu się to i dalej będzie mógł wieść spokojne życie? Czytając ten niezwykle oryginalny thriller dowiecie się tego z pewnością. 

/kasiekkk

piątek, 22 listopada 2013

Nie ma go z nami już 50 lat


Dziś, 22.11.2013 oprócz tego, że mamy rocznicę zamachu na Kennedy'ego (byłego prezydenta USA, więcej w KLIK), że właśnie dziś w Polsce możemy pierwszy raz w kinach zobaczyć "W pierścieniu ognia" ( druga część "Igrzysk śmierci")  mamy również 50 rocznicę śmierci C.S. Lewis'a. Prawie każdy wie, że to ten człowiek napisał kultową serię "Opowieści z Narnii". Każdy zna te książki, choć nie każdy czytał i oglądał, ale na prawdę warto. To po prostu się w głowie nie mieści jak nie by w takiej prostej książeczce można zamieścić takie głębie. Żałuję, że dopiero mając 13 lat przeczytałam pierwszą część. Bez tych książek, takich jak "Kubusia Puchatka", "Mikołajka", czy "Ani z zielonego wzgórza" nie ma dzieciństwa. Nie ma! Polecam, nawet w wieku powyżej 10 lat zaczęcie książki o Stumilowym Lesie. Bo klasyka nie przemija, tylko krąży jak duch po wiekach. A książki dla dzieci potrafią bardzo wielu rzeczy nauczyć dorosłych.

Paulina

piątek, 8 listopada 2013

Biała jak mleko, czerwona jak krew; czyli uczymy się pisać recenzje i co znaczy brak natchnienia


Już niedługo...Żeby napisać dobrą recenzje trzeba mieć natchnienie. To tak jak z pisaniem książek, czy wierszy. Nie napiszesz tego na drugi dzień. Czasami wystarczy chwila, a za innym razem będziesz siedzieć nad pustą kartką miesiąc. Tym razem nie miałam natchnienia, ponieważ obiecałam, więc napiszę.
W niektórych książkach dla gimnazjalistów, licealistów pojawia się takie pojęcie jak recenzja.  Pod pojęciem pisze jaki zasadami rządzi się wyżej wymieniona forma wypowiedzi. Ale recenzji nie pisze się szablonowo, wszystkie były by wtedy takie same. No, ale raz od zasady można odejść. Więc napisze tak jak się piszę na lekcja języka polskiego, całkowicie schematowo. Na początku wprowadzę czytelnika w lekturę, zapoznam z bohaterami itp.Przedstawienie czas zacząć:
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" to debiutancka powieść włoskiego pisarza Alessandra D'Avenii. Nazywana przez krytyków współczesnym love story i bardzo słusznie. Książka opowiada o pierwszej, prawdziwej miłości, o dojrzewaniu oraz rozczarowaniach.

Głównym bohaterem jest Leo- zwykły nastolatek: często gra w piłkę nożną, ma szkolne problemy , ale oprócz tego...jest zakochany w Beatrice. I wszyscy żyli by długo i szczęśliwie, gdy by nie choroba Beatrice:białaczka. Postacie są dynamiczne i prawie na każdym kroku widzimy ich coraz to dojrzalsze posunięcia.
Oprócz naszych kochanków w książce występuje również Sylvia, Niko (chyba tak mają na imię najlepsi przyjaciele Lea). Jest też Naiwniak (nauczyciel Lea) i Terminator (pies, który bez ustanku ciągle sika).
Ciekawe w tej książce jest to, że nasz główny bohater podstawia pod ludzi, rzeczy, uczucia kolory. Dla niego Beatrice jest czerwona, tak jak jej włosy, S. jest niebieska. Wg. chłopca najgorszym kolorem jest biały. Biały to nicość, droga która nigdy się nie kończy, śmierć.

I tak oto skończyłam cześć (nazwijmy ją sobie) "opisową". Teraz czas na moje opinie, własne zdanie.
Osobiście uważam, że książka jest bardzo dobra, choć są pewna nie dociągnięcia. Polecam ją wszystkim zakochanym i ludziom, którzy o miłości marzą.
Zwykle ta część jest u mnie dłuższa, ale na temat tej książki nie mam nic więcej do powiedzenia.


Paulina


czwartek, 7 listopada 2013

Suzanne Collins - Kosogłos

"(...) najtrudniej jest wykorzenić najstraszniejsze wspomnienia, przecież je zapamiętujemy najlepiej"

Po ostatnich, krwawych igrzyskach Ćwierćwiecza Poskromienia w dwunastym dystrykcie nie pozostaje nic. Tak przynajmniej głosi Kapitol, lecz nie jest to do końca prawdą. Część mieszkańców, która przeżyła mieszka w Trzynastce - dystrykcie ulokowanym w podziemiach, rzekomo zniszczonym przez Kapitol. Wśród ocalałych oprócz naszej głównej bohaterki jest również jej matka, młodsza siostra oraz Gale. Trybutka z Dwunastego Dystryktu stała się dla ludności symbolem wolności. Choć jej zdrowie po minionych wydarzeniach zostało mocno nadszarpnięte, dziewczyna decyduje się aby zostać tytułowy Kosogłosem, symbolem rebeliantów.  Zaczyna pomagać mieszkańcom Dystryktów, zachęca ich do walki z kapitolińskimi rządami.

Rozterki uczuciowe Katniss wzbierają na sile. Obok niej jest Gale, na którym kiedyś jej zależało, ale jest także Peeta, który przebywa w Kapitolu, a gdy wreszcie się pojawia, nic już nie jest takie samo. Czy tym brutalnym świecie jest jeszcze szansa na miłość? Czy po tym wszystkim, co się wydarzyło, jest jeszcze ona możliwa? Tu wszystko jest prawdziwe, aż do bólu, nikt nie jest wieczny, ani wszechmocny, każdy może zginąć, a miłość... czy miłość to uczucie wywyższane tylko w literaturze, czy raczej bycie z kimś, z kim po prostu jest najwygodniej? 

Kosogłos - ostatnia książka z niesamowitej trylogii Suzanne Collins. Ostatnia część najbardziej dramatyczna, najbardziej wzruszająca, najbardziej krwawa w porównaniu do innych części. Bardzo ciężko będzie mi rozstać się z tą trylogią, ponieważ moje przywiązanie do bohaterów wzrastało z każdą przeczytaną kartką tej trylogii. Ale cóż wszytko, co dobre kiedyś musi się skończyć. Z wielkim smutkiem rozstaję się z tą trylogią, która jest moją ulubioną i mam nadzieję, że tak już zostanie.

/kasiekkk

Motto dnia



niedziela, 3 listopada 2013

Papierowe miasta

Po przeczytaniu "Gwiazd naszych wina" od Johna Greena mogłam bardzo dużo wymagać. Sięgając po nowiutki egzemplarz "Papierowych miast" liczyłam na coś co wstrząśnie mną i moim światem. Okładka i tajemnicza nota z tyłu książki dodatkowo podsyciły ogień. Piąte miejsce na liście Timesa dużo daje do myślenia, a wiadomość o tym, że w niektórych amerykańskich szkołach omawia się "Papierowe miasta" wraz z "Źdźbłami trawy" Whitmana spowodowały, że miałam już uprzedzenia co do tej książki mimo, że jej jeszcze nie przeczytałam.

W końcu nastał dzień, w którym miałam przeczytać "dzieło" z pod ręki Greena. Czytałam, czytałam i próbowałam znaleźć coś wartościowego. Ale nic takiego się nie stało. Nie ma oczarowania i westchnień, nawet cichych. Czasami tylko przelotny uśmieszek. Może w drukarni się pomylili. Może mam zły egzemplarz. To na pewno jakaś pomyłka...


Quentin Jacobsen ma 18 lat i odkąd pamięta jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. Chodzą razem do liceum, mieszkają obok siebie, a w dzieciństwie przeżyli razem niejedną przygodę. Pewnego nudnego wieczoru, przez okno do pokoju Q wchodzi Margo i proponuje mu wycieczkę. Mimo, że jest późno i chłopak nie wie co go czeka, zgadza się. Tą przygodę zapamięta do końca życia. Dzięki niej wydaje mu się, że nawet poznał prawdziwą Margo, ale to tylko pozory. Następnego dnia dziewczyny już nie ma- uciekła. Zresztą nie pierwszy raz, ale tak jak za każdym razem pozostawia wskazówki. I tylko Q potrafi je odczytać. Żeby ją odnaleźć musi przemierzyć setki kilometrów USA, a i tak nie wie czy trop jest słuszny. W drodze przekonuję się, że Margo w rzeczywistości jest zupełnie inna.

Cała książka jest przeplatana cytatami z "Źdźbł trawy" Whitmana, za co autorowi mogę postawić plusa. Ale reszta powieści jest zwyczajną tandetą i nic więcej. Ja w tej książce widzę  słowa, które nie tworzą czegoś godnego uwagi.

Paulina

sobota, 2 listopada 2013

piątek, 13 września 2013

Miasto Śniących Książek


Miasto Śniących Książek - Walter Moers
Miasto Śniących Książek to powieść magiczna. Wyróżnia się na tle innych książek: przy niej inne opowiadania fantasy są jak małe krasnoludki, a ona jest wielkim olbrzymem. Więc pojawia się pytanie: Skąd Walter Moers (autor książki) wziął eliksir wzrostu? Ja wiem. Po prostu napisał książkę o czytaniu, o krainie gdzie ta pasja doprowadza do szaleństwa i może być zgubna. Gdzie literatura może zranić, a nawet zatruć. Autor na wstępie ostrzega, że:

"Nie jest to opowieść dla ludzi o delikatnej skórze i słabych nerwach. (...) Wszystkim pozostałym gratuluję tchórzliwej, ale w gruncie rzeczy rozsądnej decyzji wycofania się. Wszystkiego dobrego, baby! Życzę wam długiego i śmiertelnie nudnego życia i macham wam tym zdaniem na pożegnanie"

Mówi, że życie to przygoda i czasem warto zaryzykować.
Ja zaryzykowałam.

M.Ś.K tak jak mówiłam opowiada o... książkach. O smoku Hildegunście Rzeźbiarzu Mitów, który jest jednocześnie głównym bohaterem i autorem tej książki (Walter napisał, że on jedynie przetłumaczył dzieło Hildegunsta z camońskiego na niemiecki :)). Gdy umiera ojciec poetycki wspomnianego wcześniej bohatera, pozostawia mu w testamencie niewiele, z czego najważniejszy jest pewien dziwny rękopis. Tekst jest tak genialny, że nasz bohater próbuje znaleźć jego autora w Księgogrodzie - Mieście Śniących Książek. Gdy smok w końcu wkracza do tego miasta, ma wrażenie jakby wszedł do wielkiego antykwariatu. "Tu rozpoczyna się historia"* pełna przygód i niebezpiecznych labiryntów.
Książkę bardzo szybko się czyta, wciąga bezlitośnie... Język jest bardzo wartki i miejscami dowcipny. Jest to książka dla tych którzy choć na chwilę próbują uciec od rzeczywistości i zanurzyć się w szorstkich kartkach oprawionych w tekturę. I jeżeli was to jeszcze nie zachęciło, umieszczam tutaj kilka cytatów i zdjęcia ilustracji, które wykonał Walter Moers.



„Ciekawość jest najpotężniejszą siłą napędową w kosmosie, ponieważ jest w stanie pokonać dwie największe siły hamujące: rozsądek i strach”
„Czy to nie absurdalne, że wspomnienia o dobrych czasach o wiele częściej doprowadzają do łez niż wspomnienia o tych złych?”
„Całe zło pochodzi od żywych. Martwi są nastawieni pokojowo.”
„Od gwiazd pochodzimy i ku gwiazdom zmierzamy. Życie jest jedynie podróżą w nieznane.”
„Jeśli kropka jest murem, to dwukropek jest drzwiami”
„Odpowiedzi na niemal wszystkie dzisiejsze pytania zawarte są w starych księgach.”
reszta cytatów:http://lubimyczytac.pl/cytaty/48509/ksiazka/miasto-sniacych-ksiazek






"-Szukam kogoś- powiedziałem
-Acha. Wydawcy?
-Nie. Poety.
-Nazwisko?
-Nie znam.
-Co napisał?
-Nie mam pojęcia.
-Jak wygląda?
-Nie wiem.
-Acha. Jak widzę, depcze mu pan już po piętach."





środa, 4 września 2013

Nicholas Sparks - I wciąż ją kocham

"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz"

Prozaiczna historia, która może zdarzyć się każdemu... Dwójka młodych ludzi spędzający wakacje w nadmorskiej przystani poznaje się i zakochuje w sobie. Wydawałoby się, że to wakacyjny romans, wyjadą, powoli zapomną o sobie i wrócą do codziennego życia, bo jak silne może być uczucie zaledwie dwutygodniowej znajomości?

John Tyree jest młodym mężczyzną bez żadnych perspektyw na dalsze życie. Nie widząc dla siebie żadnej innej drogi zaciąga się do szeregów armii Stanów Zjednoczonych. Jako żołnierz dostaje przepustkę i wraca w rodzinne strony. Przypadkowo na plaży poznaje Savannah - młodą studentkę pedagogiki, która wraz z grupą przyjaciół pracuje dla organizacji charytatywnej, budując domy dla ubogich. Na przekór wszystkim okolicznością, pomiędzy obojgiem rozkwita miłość. Jednak wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć. Chłopak niestety musi wracać do wojska, jednak ukochana obiecuje na niego czekać, póki nie minie jego okres służby w armii. John musi wybrać pomiędzy miłością do dziewczyny, a wiernością ojczyźnie. Pewnego dnia otrzymuje od Savannah pożegnalny list w którym dziewczyna powiadamia go, iż zakochała się w kimś innym. Po kilku latach pełnych bólu i cierpienia wraca do domu. Mimo długich lat czas nie uleczył ran zostawionych przez miłość do dziewczyny. To uczucie zmusza go do podjęci najtrudniejszej decyzji w życiu. 
Czy John i Savannah znowu będą razem? Niektórzy powiedzieliby, że absolutnie nie, a inni, że w sumie tak. Niestety ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. John w końcu zrozumiał czym jest prawdziwa miłość. Czym powinna się charakteryzować i jak powinna być.

Książka ta dostarczyła mi wielu wzruszeń. Widzimy tu piękną miłość, którą każdy chciałby przeżyć, bez względu na jej zakończenie. Książkę czyta się bardzo szybko, wciąga głównie na początku, później nieco zwalnia. Ciekawi, intryguje do samego końca. Sparks postarał się i zrobił to tak, aby zwalić czytelnika z nóg. Przedstawia on piękną, a zarazem smutną historię o miłości, straconych nadziejach, życiowych wyborach, a można ją podsumować jednym zdaniem:
"(...)prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka, bez względu przed jak bolesnymi wyborami stajesz(...)" 





/kasiekkk

Klasyfikacja

Jesteś molem książkowym sytułacyjnym czy kompulsywnym? A może po prostu nie lubisz czytać.
Kim jesteś? Nie wiesz? Pomoże ci w tym intografika na stronie lubimy czytać (http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/2814/klasyfikacja-moli-ksiazkowych).

Infografika została zrealizowana na podstawie materiałów znalezionych w Internecie, m.in. w oparciu o informacje zebrane przez Ricka Mortona, Jen Doll, Marka O'Connella i Laurę E. Kelly, amerykańską konsultantkę pomagającą autorom przy promocji ich książek.
Czekamy na wasze komentarze, w których napiszecie jakimi jesteście czytelnikami.


czwartek, 25 lipca 2013

Pyszne lody!


Lipcowe upały dały nam się we znaki, więc warto sięgnąć po coś na ochłodzenie. Idealne, zwłaszcza dla moli książkowych będą lody, zainspirowane powieściami!
Portal quirkbooks.com zaprezentował lodową serię lodów z florydzkiej lodziarni All Natural Ben & Jerry Finest Vermont.
Dla wielbicieli J.K rowling będą-„Berry Potter and the Container of Secrets”, lody o smaku będącym magicznym połączeniem kremowego piwa, truskawkowych fasolek Bertiego Bott'sa i czekoladowych żab.W lodowej kolekcji znaleźć można również Oliwiera Twista, klasyczny deser, będący połączeniem smaku ciemnej czekolady i wanilii z odrobiną angielskiego toffee. Według autorów zestawienia, po zjedzeniu takiej smakowej mieszanki, nie pozostaje nic innego, jak za bohaterem Dickensa powtórzyć „Proszę pana, chcę więcej...”

poniedziałek, 22 lipca 2013

' Top 5' Moje ulubione okładki książek

Lato w Savannah - Beth Hoffman
Dotyk Julii - Tahereh Mafi    Niebo - Alexandra Adornetto
Tam, gdzie śpiewają drzewa - Laura Gallego Garcia               Gwiazd naszych wina - John Green

Spryciarz z Londynu



Doger jest zbieraczem w XIX wiecznym Londynie. Nie lubi pytań, a jego odpowiedzi ograniczają się zwykle do: " Nic nie wiem", czy " W ogóle mnie tu nie było". Takich jak on jest wielu. Ale to właśnie o nim Terry Pratchett zdecydował się napisać powieść.
Powieść obyczajowa mistrza fantasty?- można mieć wątpliwości, ale wszystkie znikną już przy pierwszej stronie.

-Dobra?
-Czy dobra- nie wiem. Ale wiem, że jest bombowa! Wspaniały język, realni bohaterzy i coś co zmusza do czytania (nawet w momentach, kiedy akcja troszkę zwolni).
Na łamach tej książki (400str.) autor opisał ok.3, 4 dni. Ale (nie wiem dlaczego) ta książka działa jak narkotyk- chcesz ciągle więcej. Zaczynasz zżywać się z bohaterami, ja np:. pokochałam Dogera, Salomona i Karola Dickensa (tak, nie przesłyszeliście się)!


Książka tak jak już wspomniałam opowiada o realiach życia w czasach wiktoriańskich, w Londynie. Kiedy Doger po kolana w brudniej wodzie brodzi szukając czegoś cennego, ja też czuję ten niemiły zapach zgnilizny, brudu i rozkładających się ciał. Natomiast w innych momentach czułam euforię i wręcz kibicowałam mojemu ulubionemiu bohaterowi.
Jest to jedna z książek, których po prostu nie da się nie przeczytać.

Gorąco polecam, Paulinka!

czwartek, 11 lipca 2013

Śledztwa Sherlocka Holmesa


Jest to pierwsza książka autorstwa Arthura Conana Doyle, którą przeczytałam, ale na pewno nie ostatnia. Ten fantastyczny zbiór opowiadań zmusza do myślenia i używania wyobraźni. Podczas tych siedmiu historii ciągle zastanawiamy się kto jest przestępcą. Osobiście udało mi się rozwiązać tylko jedną zagadkę. Dla tego jestem pełna podziwu, dla Sherlocka Holmesa i pana Doyle, który wspaniale opisał (i stworzył) wiele opowieści kryminalnych o przygodach powyżej wymienionego bohatera i jego przyjaciela Watsona.

W zborze znajdziemy historie takie jak:

Liga Rudowłosych (moje ulubione)
Trzech studentów
Sprawa Tożsamości
Układanka Z Reigate (tu znalazłam zakończenie)

Człowiek z blizną
Nakrapiana przepaska niesie śmierć
Umierający detektyw (po prostu szok)

Pozycja jest pięknie wydana: twarda oprawa i genialne ilustracje autorstwa Surena Vardaniana.

Czego chcieć więcej?

Pozdrawiam i zapraszam do czytania, zwłaszcza w długie, letnie wieczory!


Paulina



poniedziałek, 8 lipca 2013

Lauren Oliver - Delirium

"Ten, kto skacze z nieba może upaść, to prawda, ale może też poszybować w górę"


Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem. W imię miłości ludzie byli zrobić wszystko, nawet zabić. Potem wynaleziono lekarstwo na miłość. Czy rzeczywiście życie bez miłości byłoby trudniejsze czy może wręcz przeciwnie?


Lena - nasza główna bohaterka oczekuje dnia zabiegu, kiedy zostanie jej podane remedium - antidotum na amor deliria nervosa czyli nową chorobę, która nazywa się miłość. W świecie w którym żyje główna bohaterka miłość uznawana jest za przewlekłą chorobę. Lena boi się zachorować, ponieważ jej matki nie udało się wyleczyć i została ona rzekomo pokonana. Musi ona przejść specjalne testy, które pozwolą ją sparować z odpowiednim kandydatem. Lena odlicza dni do zabiegu, aby uwolnić się od choroby, która zabija z zimną krwią, lecz na jej drodze staje ON. W życiu dziewczyny pojawia się Alex, Lena zaprzyjaźnia się z nim lecz z czasem ich przyjaźń przeradza się w coś większego, w coś co przeszkodzi się jej wyleczyć. Podczas ich rozmowy wychodzi na jaw, że Alex jest odmieńcem i pochodzi z tak zwanej Głuszy. Razem z Alexem planują ucieczkę do Głuszy, ponieważ nie chcą zrezygnować z miłości. Władze nie znoszą sprzeciwu i nie zamierzają pozwolić na buntowanie swoich obywateli. Jak się zakończy historia i czy na końcu będzie happy end?


Książka ta jest świetna, napisana łatwym, przystępnym językiem. Łączy w sobie elementy romantyczne i  z odrobiną dreszczyku emocji. Polecam gorąco każdej grupie wiekowej. Lauren Oliver wykonałam kawał dobrej roboty, historia, którą napisała jest czymś wyjątkowym, czymś, co daje nadzieję i przestrzega.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciał/a byś się z wyleczyć? Odpowiedź na to pytanie zostawcie w komentarzach.

Kasia


piątek, 5 lipca 2013

Susan Ee - Angelfall

"Wszystkie uczucia wpycham do sejfu i zatrzaskuję za nimi grube, trzymetrowe drzwi - na wypadek, gdyby któremuś z nich zachciało się wydostać."

Aniele, Stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem.
Wyobraźcie sobie apokaliptyczny świat, nie macie niczego, technologia nie ma znaczenia, teraz liczy się tylko to, aby znaleźć coś do wyżywienia rodziny, żeby przetrwać. Penryn ma zaledwie siedemnaście lat, mieszka wraz z chorą siostrą i niestabilnie psychiczną matką. Słowo "mieszka" w tym znaczeniu ma bardzo ogólne znaczenie, ponieważ szukają one miejsca gdzie mogą przenocować, aby kolejnego dnia znowu wyruszyć w poszukiwaniu jedzenia i bezpieczniejszego miejsca. Muszą uciekać, ponieważ żądni i krwiożerczy aniołowie apokalipsy chcą zniszczyć całą ludzkość. Podczas jednej z 'przeprowadzek' siostrę Penryn porywa jeden z aniołów. Zdeterminowana Penryn postanawia odnaleźć siostrę, w tym celu musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem - upadłym aniołem o  imieniu Raffe. Oboje ruszają przez niezniszczone ziemie dawnych Stanów Zjednoczonych. Czy Penryn uda się odnaleźć siostrę? Czy Raffe rozprawi się ze swoimi dawnymi pobratymcami i odzyska skrzydła? Jedno jest pewne - ich życie już nigdy nie będzie takie samo...

"Angelfall" jest jedną z najlepszy książek tego roku, jak mówi goodreads: "Ta książka właśnie zakasowała wszystkie dotychczasowe urban fantasy*" Ta powieść jest niesamowita. Autorka dobrze przemyślała wizję przyszłości naszego świata i roztacza ją nad nami krok po kroku. Historia została przedstawiona z punktu widzenia głównej bohaterki, a zarazem narratorki. Język jest stosunkowo lekki i prosty co dynamizuje fabułę. Moje zdanie na temat tej książki jest proste: Opowieść Penryn o końcu świata jest to postapokalipsa w NAJLEPSZYM wydaniu. Jest to książka, która wciąga, przeraża, fascynuje i rozkochuje na tysiąc sposobów. Jestem pewna, że ta opowieść, przypadnie do gustu wielu osobom. Już nie mogę doczekać się kolejnej części. Myślę, że Angelfall będzie jedną z najlepszych premier 2013 roku.

*urban fantasy - podgatunek literatury fantasy, którego akcja rozgrywa się w realiach wielkomiejskich, specyficzny klimat utworów utrzymanych w tym gatunku jest spowodowany przez pozorna sprzeczność  tu magii i techniki.
via.Wikipedia

Kasia


czwartek, 4 lipca 2013

Gwiazd naszych wina

Gwiazd naszych wina to książka na, którą dawno czekaliśmy. Przyszła i zaskoczyła: językiem, poczuciem humoru i ... właściwie wszystkim. Co dziwnego wcale nie należy do grupy horrorów, czy książek fantastycznych. Jest to powieść obyczajowa.

"A mimo to martwiłam się. Lubiłam być żywym człowiekiem. I chciałam nim pozostać. Martwienie się to kolejny efekt uboczny umierania."



Opowiada o szesnastoletniej Hazel Grace, która choruje na raka płuc. Pewnego razu spotyka Gusa, a w tedy jej życie przewraca się do góry nogami. Czy ta znajomość zmieni Hazel, a może jej życie? Na odpowiedz na to pytanie czekałam przez całą książkę.

"- Świat – zauważył – nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń."
Powieść mówi o bardzo wrażliwych sprawach (głównie o chorobie i śmierci) w sposób szczery i zrozumiały. Podkreśla, że nie jesteśmy bombami, które mogą wybuchnąć, na naszych bliskich.


John Green (autor książki) jest na pewno odważnym człowiekiem, skoro może pisać o życiowych problemach w sposób zabawny i prosty. Pisze, że nie warto się zamartwiać, bo z tego i tak nic nie wyjdzie, a życie i tak potoczy się dalej.
Polecam tą książkę wszystkim, którzy szukają przygody, miłości i szczerości. Ta powieść zadziała jak lekarstwo- złagodzi ból i zabije w zarodku.

"- Czujesz się lepiej?
- Nie – wymamrotał Isaac, ciężko oddychając.

- Tak to jest z bólem – odpowiedział Augustus, a potem spojrzał na mnie. – Domaga się, byśmy go odczuwali"

Podsumowując: lekka, dobra i po prostu piękna.Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.”„Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego.”

Paulina

środa, 3 lipca 2013

Wywiad z Hanri Magali

  • Przedstawiam wam wywiad z Hanri Magali- autorką Bezimiennej.

    Co skłoniło panią do napisania książki?-parę lat temu byłam w Ameryce i miałam więcej wolnego czasu niż teraz. Książka "siedziała we mnie". Na pewno znasz ten stan, kiedy czujesz, że teraz jest pora, aby coś napisać. Ja też to czułam, ale właśnie intensywnie uczyłam się angielskiego w wersji amerykańskiej, więc nie pisałam, tylko zakuwałam idiomy. Niestety ksiązka była uparta i kiedy jej fragmenty zaczęły mi się śnić po nocach (wiesz, tak, jakbyś oglądała film w odcinkach), dałam spokój idiomom. Pierwszą część napisałam bardzo szybko. Właściwie niczego nie wymyślałam, tylko po prostu zapisywałam. "Następna" (bo tak naprawdę nazwałam historię Zuzanny) napisała się sama.
  • Losy bohaterów, przede wszystkim Zuzanny bardzo spodobały się czytelnikom. Wszyscy oczekujemy na następną cz. Bezimiennej. Kiedy się ukaże? Czy znajdziemy w niej zakończenie książki? -druga część powieści jest już napisana, podtytuł brzmi  "Marakeda". Zuzanna wraca do swojej prawdziwej ojczyzny. Zakończyłam w ten sposób, że może to być już ostatnia część, ale gdybym była lepsza z taktyki wojskowej, pokusiłabym się może jeszcze o trzecią.
    Nie wiem, kiedy ukaże się druga część, gdyż Świat Książki został sprzedany jakiemuś nowemu wydawnictwu. Proces sprzedaży trwa do końca czerwca. Ze Światem Książki miałam tak skonstruowaną umowę, że przejęli oni prawa do wydanej już części do 2017 roku. A ja nie jestem zadowolona ani z okładki, ani z faktu, że musiałam zmienić tytuł powieści. Chciałam, aby nazywała się "Następna", ale uznano, że taki tytuł się nie sprzeda (dla mnie to glupie, ale w tej sprawie nic nie dało się zrobić). Zatem chciałabym wydać "Następną" jeszcze raz, oba tomy od razu. Chyba, że nowe wydawnictwo zwróci mi moje prawa autorskie wcześniej, lub w jakiś sposób się z nimi dogadam. Czekam na razie na zakończenie spraw związanych ze sprzedażą Świata Książki.
  • Kto pierwszy przeczytał Pani książkę ( i dlaczego wybrała Pani tą osobę)?-"królikiem doświadczalnym" podczas pisania powieści była moja córka. Ania jest bardzo bystra i wiele zauważa, poza tym jest zapaloną czytelniczką, więc mogła ocenić to, co zostało przeze mnie napisane.
  • Czy chciała by Pani, aby zekranizowano Bezimienną? - pierwsza osoba, która przeczytała "Następną" powiedziała, że to gotowy scenariusz na film.  Może tekst by się naprawdę nadawał do ekranizacji, ale nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
  • Czy już wie Pani jak się skończy cała seria?-wiem, jak mogłaby zakończyć się cała seria. Gdybym napisała 3. część, Zuzanna byłaby już dorosłą dziewczyną, a to stwarza mnóstwo wariantów rozwoju wypadków.
  • Jak tworzyła Pani bohaterów? Czy wzorowała się Pani na kimś z rodzimy, przyjaciół...- to książka z kluczem. Moja rodzina i znajomi rozpoznali się na jej kartach (tzn. ci, którzy czytali). Czasem to jakiś rys charakteru, czasem imię, czasem powiedzonko lub cecha wyglądu zewnętrznego.
  • Czy ma Pani pomysł na powieść, całkowicie nie związaną z Bezimeinną?- gdybym miała czas, napisałabym książkę o kobietach z mojej rodziny. Może na emeryturze ;)
  • Jak wyglądała by wymarzona recenzja Pani książki, co by się w niej znalazło (może to być recenzja przyszłej książki)?- w wymarzonej rezenzji książki chciałabym znaleźć takie zdanie: "Ta książka zmieniła moje życie na lepsze"
  • Która postać z książki najbardziej przypomina Panią?- ja występuję w "Następnej" jako Hortensja  ( ma pewne cechy mojej osobowości).
  • Jakie są teraz Pani marzenia i cele?- teraz cieszę się, bo w końcu się wyśpię. W poniedziałek jadę do swoich pszczół, które mieszkają na Mazowszu. Marzenia? Żeby było tak, jak jest. Żeby móc podziwiać otaczający świat, ciągle śmiać się z siebie czy dowcipów, być na tyle sprawnym, by nikogo nie obciążać swoją osobą. Może te marzenia nie są zbyt oryginalne, ale za to możliwe do osiągnięcia.
  • Czy dużo Pani czyta? Kto jest Pani ulubionym autorem, a jaki ma tytuł Pani ulubiona książka?- ciągle coś czytam. Nie mam ulubionego pisarza czy książki, bo w każdej można znaleźć coś ciekawego. Za to jak byłam mała, 13 razy przeczytałam "W pustyni i w puszczy" :)
  • Gdyby ktoś wynalazł wehikuł czasu, w której epoce literackiej chciała by się Pani znaleźć i dlaczego?- wehikuł czasu? Chyba XIX wiek: dużo się działo w literaturze - współistniały rozmaite prądy literackie, nie tylko te największe i najbardziej znaczące jak romantyzm czy pozytywizm. Z drugiej jednak strony historia ówczesnego świata była niezwykle dramatyczna. Gdybym miała wehikuł czasu, chciałabym zobaczyć prawdziwą Arkadię, niekoniecznie kogoś tam spotkać
  • Co Panią inspiruje?- nie wiem, co mnie inspiruje, chyba wszystko, co mnie otacza i co przeżywam.
  • Dlaczego akurat fantastyka dla młodzieży, a nie np. powieść obyczajowa dla dorosłych? Co zadecydowało? -fantastyka dla młodzieży? A czemu nie? Co prawda książka tak jakby mnie wybrała jako osobę, która miała nadać jej realny kształt, ale w mediach jest tyle idiotyzmów, którymi "pasie się" młodzież, że może lektura czegoś, co odbiega od Hanny Montany byłaby jakąś odmianą?
  • Czy gdzieś na dnie Pani szuflady leży tekst, którego nigdy Pani nie wyda?- jasne, że mam trochę takich tekstów, przede wszystkim wierszowanych pisanych dla bliskich mi ludzi z rozmaitych okazji. Dlatego też nie nadają się one do druku.

    Miłego czytania, Paulina!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Stephen King - Joyland

"Niektórzy ukrywają swoje prawdziwe oblicza... Czasem można rozpoznać, że noszą maski, ale nie zawsze. Nawet ludzie o silnej inteligencji mogą się dać nabrać."

Stephen King, jeden z najpopularniejszych pisarzy powraca z nową książką "Joyland". Wiele osób słysząc to nazwisko myśli o książkach grozy i równie ja mam takie skojarzenia z tym pisarzem. Gdy po raz pierwszy moim oczom ukazała się zapowiedź najnowszej powieści Kinga, liczyłam na wiele. Niestety lekko się zawiodłam, czytając tą książkę wyobrażałam sobie, że Joyland jest przerażającym miejscem, pełnym grozy i niewyjaśnionych historii. Jednak czym właściwie jest Joyland? Jest to wesołe miasteczko czy też park rozrywki owiany nutką mrocznej tajemnicy. To właśnie w nim główny bohater Devin Jones, dwudziestojednoletni student znajduje prace na wakacje, aby zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce oraz żeby zarobić na koszty związane z nauką. O pierwszej miłości się na ogół się nie zapomina, Devin też nie zapomniał, jednak wydarzenia, które rozegrały się w parku rozrywki, kazały mu się skupić na czymś innym, z czymś bardziej straszniejszym - brutalny morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu. Stephen King przedstawił nam bardzo uczuciowego bohatera, nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z mazgajem. Dev jest odważny, co nie raz nam udowodnił. Jest on zwyczajny chłopakiem, jeśli można tak powiedzieć o bohaterze danego utworu. Kingowi nie można zarzucić tworzenia nudnych czy mdłych postaci - są one wyraziste i dają się lubić. Mimo tego, że podczas czytania tej książki zawiodłam się na braku elementów grozy, jest ona jedną z lepszych jaką kiedykolwiek przeczytałam. Jest to cudowna mieszanka powieści obyczajowo - kryminalnej z wątkiem miłosnym, co razem tworzy fantastyczne dopełnienie. "Joyland" to Stephen King w szczytowej pisarskiej formie, równie poruszający jak "Zielona Mila". To jednocześnie kryminał, horror i słodko - gorzka opowieść o dojrzewaniu która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika.



czwartek, 27 czerwca 2013

Pani na Czachticach

"...Po chwili hajducy zabrali tylko jedną z nich. Zaprowadzili ją do pomieszczenia, w którym stała wanna wyścielona białym prześcieradłem i dziwne urządzenie przypominające klatkę. Kiedy ją otwarto, błysnęły ostre szpikulce. Dziewczyna zrozumiałam co ją czeka, szarpnęła się, próbując uciec przed strasznym losem, ale nadaremnie. Hajducy siłą umieścili ją w urządzeniu i zatrzasnęli pokrywę. Przeraźliwy krzyk bólu i rozpaczy na chwilę wypełnił całą komnatę, potem specjalnym przewodem spłynęła do wanny krew. W ten sam sposób w klatce zginęły dwie ofiary. Wanna wypełniła się czerwonobrunatną krwią. Wówczas do komnaty weszła właścicielka zamku, tym razem w białej sukni, i - nie zdejmując jej - z błogim uśmiechem na twarzy weszła do kąpieli."      


 "Pani na Czachticach" to wstrząsająca opowieść o okrutnej Elżbiecie Batory, autorstwa Jozo Niznansky'ego. Powieść to tak naprawdę biografika historycznej postaci - kobiety, która przeszła do historii jako "krwawa grafka". Książka opowiada o Elżbiecie Batory. Pochodziła ona z arystokratycznej rodziny. Jednak nie była to normalna rodzina. Przodkowie Elżebiety byli zboczeńcami, sadystami czy schizofrenikami. Elżbieta była odmienną istotą. Będąc małą dziewczynką, interesowała się egzekucjami. Dorastając, zaczęły fascynować ją jeszcze bardziej

. Jako kobieta, zaczęła torturować służbę, znęcać się nad nią. Chciała być wiecznie piękna. I od tego momentu zaczyna się tragedia. Elżbieta wierzyła, że jeżeli wykąpie się we krwi młodych dziewcząt, dziewic, zyska wieczną młodość. Z historycznych źródeł wiemy, że liczbę jej ofiar szacuje się na 650... Najdziwniejsze dla mnie było to, że pomimo powszechnie wiadomych zabójstw, nikt w tamtych czasach nie zainteresował się losem biednych poddanych. Gdy jednak to się wydało, Elżbieta została skazana tylko na więzienie domowe, ze względu na wysoką posadę. Zamurowano ją w jednej z komnat zamku, zabroniono kontaktów z nią, jedzenie dostawała przez niewielki otwór. Jak wiemy także ze źródeł historycznych, zmarła po kilku latach odosobnienia, w 1614 roku. Dlaczego napisałam recenzję tej właśnie książki? Przecież mogłam wybrać coś lżejszego... Otóż ze względu na to, jakie ogromnie nieprzyjemne wrażenie wywarła na mnie główna postać Elżbiety. Wprost nie mogę pojąć, że taka okrutna postać mogła kiedykolwiek żyć. To wydaje się być nieprawdziwe... Szokiem dla mnie było też to, że pochodziła z rodu, z którego wywodził się także król Polski - Stefan Batory. Aż nieprawdopodobne, że kobieta mogła dopuścić się tak strasznych okrucieństw... Po książkę sięgnęłam tak naprawdę przez wujka, który polecał mi ją przeczytać. Zainteresowałam się też okładką. Tak bardzo mroczna... Polecam tą książkę, tym którzy nie wierzą, jak okrutny może być człowiek, do jakich rzeczy może się dopuścić. To barwna opowieść, ale na faktach...
/Magda

niedziela, 23 czerwca 2013

Cmętarz zwieżąt

"Cmętarz Zwieżąt" to najlepszy książkowy horror autorstwa Stephena Kinga, który przeczytałam. Tytuł nie jest przypadkowy. Pewnie każdy na początku myśli, że podczas wydawania książki, popełniono jakiś straszny błąd. Jednak zatapiając się w lekturze, dochodzi do nas sens tego tytułu.

 Otóż książka opowiada o dobrze ustatkowanej rodzinie Creedów, których życie tragicznie zmienia się po przeprowadzce do Ludlow w Nowej Anglii. Pokrótce przedstawię członków tej rodziny: Louis Creed to lekarz, zarabiający mnóstwo pieniędzy. Jego żona to Rachel, z którą ma dwoje małych dzieci - Ellie i Gage'a. Rodzina zapoznaje się z sąsiadami, starym Judem i Normą Crandallami, ludźmi, którzy bardzo wiele przeszli w życiu ciężkich momentów.

piątek, 21 czerwca 2013

Brandon Mull - Świat Bez Bohaterów

Brandon Mull jest wybitnym autorem popularnej serii Fablehaven, lecz tym razem przedstawia nam przygodę fantasy. Jason i Rachel są dwójką amerykańskich dzieciaków, którzy zostają wciągnięci do świata zwanego Lyrian ma on w sobie coś z "Alicji w Krainie Czarów". Jason i Rachel są dość typowymi przedstawicielami amerykańskiej młodzieży. On pochodzi z bogatej rodziny, chodzi do szkoły publicznej, gra w baseball.
Ona uczy się w domu i często podróżuje z nimi po Ameryce. Ich zadaniem jest ocalenie tajemniczej krainy Lyrian oraz  żyjących w niej w  ciągłym strachu mieszkańców przed złym czarnoksiężnikiem Maldorem. Akcja rozwija się powoli, niektóre fragmenty są intrygujące, lecz są też takie, które w których ekscytujący moment wydaje się po prostu sztuczny. 
Czy "Świat bez Bohaterów" był interesujący? Oczywiście, że tak! Autor zaskakiwał coraz to nowymi pomysłami i rozwiniętą wyobraźnią. Książka ta spodobała mi się, lecz nie zauroczyła mnie. Niestety zawiodłam się na głównych bohaterach, nie zapadli mi szczególnie w pamięć oraz byli oni niezbyt interesujący, przewidywalni wręcz nudni. Mimo tego cieszę się, że ta książka trafiła na moją półkę. KAŻDY kto kocha fantastykę powinien ją przeczytać. Zachęcam do czytania oraz życzę nieprzespanych nocy z tą książką.