W końcu nastał dzień, w którym miałam przeczytać "dzieło" z pod ręki Greena. Czytałam, czytałam i próbowałam znaleźć coś wartościowego. Ale nic takiego się nie stało. Nie ma oczarowania i westchnień, nawet cichych. Czasami tylko przelotny uśmieszek. Może w drukarni się pomylili. Może mam zły egzemplarz. To na pewno jakaś pomyłka...
Quentin Jacobsen ma 18 lat i odkąd pamięta jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. Chodzą razem do liceum, mieszkają obok siebie, a w dzieciństwie przeżyli razem niejedną przygodę. Pewnego nudnego wieczoru, przez okno do pokoju Q wchodzi Margo i proponuje mu wycieczkę. Mimo, że jest późno i chłopak nie wie co go czeka, zgadza się. Tą przygodę zapamięta do końca życia. Dzięki niej wydaje mu się, że nawet poznał prawdziwą Margo, ale to tylko pozory. Następnego dnia dziewczyny już nie ma- uciekła. Zresztą nie pierwszy raz, ale tak jak za każdym razem pozostawia wskazówki. I tylko Q potrafi je odczytać. Żeby ją odnaleźć musi przemierzyć setki kilometrów USA, a i tak nie wie czy trop jest słuszny. W drodze przekonuję się, że Margo w rzeczywistości jest zupełnie inna.
Cała książka jest przeplatana cytatami z "Źdźbł trawy" Whitmana, za co autorowi mogę postawić plusa. Ale reszta powieści jest zwyczajną tandetą i nic więcej. Ja w tej książce widzę słowa, które nie tworzą czegoś godnego uwagi.
Paulina
Miałam identyczne wrażenia po przeczytaniu tej książki. Dużo oczekiwałam, a okazała się ... zwyczajna
OdpowiedzUsuń