sobota, 29 marca 2014

Kamienie na szaniec - film




Film o którym było i jest bardzo głośno. Budzi liczne kontrowersje i zamieszania. Niektórym podoba się do bólu, a inni patrzą na niego z politowaniem, żenadą. Wybrałam się na niego z klasą i nie miałam żadnych uprzedzeń. Książki nie czytałam. Ale jak ja nie lubię oglądać filmów, to muszę powiedzieć, że to było całkiem nieźle...

Najbardziej co mi się rzuciło w oczy to muzyka, która podkreślała ważne sceny mocnymi brzmieniami. Nie brakowało jej, a wręcz było jej pod dostatkiem. Również mogę dodać, że w tej pozycji ukazała się piosenka Dawida Podsiadły (którego osobiście uwielbiam) "4:30".
Następną sprawą są młodzi aktorzy, którzy dosłownie zostali wrzuceni na głęboką wodę. Mieli trudne zadanie, bo i tematyka była trudna. Ale biorąc pod uwagę całokształt to wywiązali się z zadania.
Słuchając opinii kolegów najczęstszymi było:


  1. "Scena tortur: perfekcja."
  2. "Za mało Alka, za dużo Zośki i Rudego"
  3. "Początek nudnawy."

    Sama jak najbardziej zgadzam się z 1. W sumie odnoszę wrażenie, że cały film był właśnie na tej scenie oparty. Wiele osób siedzących ze mną na sali kinowej odwracało wzrok, czy chowało się za popcorn'em, w czasie tortur Rudego. Ja patrzyłam pusto w ekran i nie mogłam zrozumieć ile Rudy musiał wycierpieć. Prawdopodobnie ja podałam bym wszystkie adresy, nazwiska itp. w pierwszych minutach przesłuchania. Tak bardzo bałam bym się bólu, śmierci...



    Na śmierć zapomniałam, że trzeba napisać o czym ten film jest:

    Marcel Sabat (Zośka): Opowiada o młodych ludziach, którzy mieli swoje cele, idee, swoje pasje i w pewnym momencie to zostało im po prostu pokrzyżowane.

    Ja: Opowiada o odważnych patriotach, którzy też byli zwykłymi ludźmi.

    Paulina.


sobota, 15 marca 2014

Trochę poezji jeszcze nikomu nie zaszkodziło

Poezja Szymborskiej nie jest mi jeszcze dobrze znana, ale już teraz mogę powiedzieć, że ta kobieta ma w sobie to "coś".
Pisze tak prosto, a zarazem...głęboko? 
Pisze o życiu codziennym i codziennych sprawach, zarazem...nie codziennych?
Pisze tak jakby pisała o czymś ważnym, a zarazem...prasowała?
Pisze że też się chce pisać, a zarazem...wie się, że nigdy nie napisze się nic tak dobrego?
Pisze tak, że jest pięknie, a zarazem...pięknie?
Gdym ja mogła mogła przyznawać nagrodę Nobla, to przyznałam bym jej kilka razy, ale niestety nie mam do tego upoważnienia. Jeden Nobel to zawsze coś...
Nie wiem jak się ocenia poezje, nie wiem czy w ogóle da się to zrobić. Poezja to coś bardzo osobistego, intymnego...Mnie ta mała książeczka bardzo przypadała do gustu. Wiersze trafiają do mnie, a metafory są zrozumiałe. Prawdopodobnie NIC nie zrozumiałam i jestem liryczną analfabetką. Mimo to pozwoliłam sobie napisać to recenzyjkę, a co! 
Paulina poleca!

„Tyle niepodobieństwa między nami,
że chyba tylko kości są te same,
sklepienie czaszki, oczodoły […].”