wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie roku: Paulina

Dziś ostatni dzień w roku, więc czas na podsumowania. Wielu czytelników na początku roku stawia sobie minimalną liczbę książek w którym danym roku mają przeczytać. Ja zaplanowałam na rok 2013 45 książek, ale przeczytałam...70. Są wśród nich lepsze i gorsze; dramaty, powieści, nowele. Z niektórych się cieszę, a z niektórych smucę (niektóre nie powinny zobaczyć światła dziennego).
Z okazji Sylwestra i przygotowywanie list książek na następny rok, stworzyłam dla was spis książek, które wyjątkowo odcisnęły się piętno w mojej głowie. Przy lepszych książkach będzie znajdował się plus, a przy gorszych minus, będą też i takie przy których nie będzie stało nic.
(Kolejność przypadkowa).
  • "Mały Książe" +
  • "Zemsta" +
  • "Romeo i Julia" +
  • "Życie Pi" +
  • "Kamizelka" -
  • "Śluby panieńskie" -
  • "Gwiazd naszych wina" +
  • "Oskar i Pani Róża" +
  • "Złodziejka książek" +
  • "Miasto Śniących Książek" +
  • "Papierowe miasta" -
  • "Benny i Omar" 
  • "Bazimienna" -
  • "Projekt C" -
  • "Zapasy z życiem" +
  • "Za rzeką czasu" -
  • "Córka czarownic" -
  • "Igrzyska Śmierci" +
  • "Rico, Oskar i Głębocienie" +
  • "Świadek oskarżenia" +
  • "Biała jak mleko, czerwona jak krew" +
  • "Tam gdzie śpiewają drzewa" +
  • "Bez mojej zgody" +
  • "Podaj dalej" +
  • "Buszujący w zbożu"
  • "Bestiariusz"
  • "Trzy wierzby"
A w następnym przeczytam 80. A co!

Paulina

piątek, 27 grudnia 2013

Kalendarium literackie



Dziś 60 rocznica śmierci Juliana Tuwima- ponad przeciętnego polskiego poety, który stał się fundamentem literackim wielu dzieci. Chyba każdy prawdziwy patriota narodu Polskiego potrafi zacytować (przynajmniej początek) wiersz "Lokomotywa".
"Stoi na stacji lokomotywa,Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:Tłusta oliwa.Stoi i sapie, dyszy i dmucha,Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch- jak gorąco!Uch- jak gorąco!Puff- jak gorąco!Uff- jak gorąco!..."
 "Dwa Michały", "Abecadło", "Zosia samosia", "Dyzio marzyciel", "Idzie Grześ", "Rzepka" to tylko niektóre wiersze tego pisarza. Gdy byłam mała szczególni lubiłam wierszyk "Raz-dwa-trzy". Do dziś pamiętam ilustracje Joanny Zimowskiej- Kwak, np. ciągnąca się kolorowa lokomotywa przez kilka stron, a w niej grubasy jedzące tłuste kiełbasy, banany, armata, słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy...
A wy pamiętacie jakąś frazę autorstwa Tuwima?
Paulina

środa, 25 grudnia 2013

Życie Pi (50 recenzja!)

"Życie Pi"

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze:



Życie- w domyśle całe życie Pi, głównie na morzu, choć zostało też opisane dzieciństwo bohatera

Pi- skrócone imię głównego bohatera książki.

Zacznijmy jeszcze raz:

"Życie Pi",

jest to historia, która nigdy nie skojarzyła nam się z rzeczywistością. Pachnie na milę morską fikcją, ale autor już na pierwszych stronach powieści zapewnia nas, że opowieść jest prawdziwa.
Pierwsza części (dzieciństwo) jasne, ale druga na pewno nie. Bo kto przez kilkanaście miesięcy przeżyłby sam, przepraszam z tygrysem na łódce, pośrodku oceanu. Wątpię, żeby ktoś kto czyta teraz tę recenzje przypomniał sobie kogoś o podobnych przeżyciach. Nikt nie powie "Co to za wyczyn?! Moja ciocia Basia trzy lata przetrwała na morzu, na dmuchanym kole i to jeszcze ze słoniem. Tak jej się to spodobało, że spróbowała jeszcze raz!"
Życie Pi - Yann Martel

Ale mimo wielu opinii, ja uwierzyłam w tą historię. Pokochałam Pi! Kibicowałam mu i płakałam razem z nim. Nawet nie wiecie jak mi było go żal kiedy (prawie) sam siedział w łódce, już któryś tam miesiąc.Nie mogłam się opanować i utraciłam kilka łez.


Interesujące w tej powieści jest również to jak Pi podchodzi do spraw do religii. Wg. niego wiara jest jak paszport, który może Cię wpuścić do nieba, życia wiecznego i wszystkiego jaką masz przepustkę, czy muzłumańską, hinduską, czy chrześcijańską.

Myślę, że autor jest bardzo odważny. Niczym saper wkracza w literackie pole minowe. Rozmontowuje bombę z napisem: RELIGIA, WIARA W SIEBIE, WYTRWAŁOŚĆ, SPOKÓJ (WEWNĘTRZNY)... Ręce ma bardzo sprawne i wcale nie dochodzi do wybuchu, tylko do uśmiechniętych twarz czytelników.

Książka została napisana dość dawno (10 lat temu). Zainteresowanie wzrosło, gdy powstał film. Ekranizacja dostała Oskara bodajże za efekty specjalne, ale i tak uważam, że książka jest lepsza i to o niebo. 


Na koniec mogę tylko polecić, więc

...

POLECAM!!!


Paulina

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Historia prawdziwa kapitana Haka

Historia prawdziwa kapitana Haka - Pierdomenico Baccalario
Myślę, że książka została napisana dobrze. Pomysł był całkiem niezły: historia syna króla, który został piratem pełną gębą, ale autor nie zastosował proporcji. Wstęp i zakończenie było o wiele za długie. Pierdomenico Baccalario zamiast skupić się na tym co najbardziej kojarzy się z Kapitanem Hakiem; podróże, bitwy morskie, brutalność, skupił się na dzieciństwie James i poszukiwaniach panny Florence.

Tą książkę uznaję jako pierwszy zarys powieści. Została ona nie dokończona. Z tej pozycji można było o wiele więcej "wycisnąć" ciekawych wątków. Autor próbował, ale albo nie kończył ich i zapominał albo psuł je.

Cała ta wypowiedź krąży wokół syntezy "można, ale nie trzeba". Jak ktoś chce spróbować, to niech spróbuje. Co mu szkodzi! Tylko, alby później nie było rozczarowań.

Paulina


sobota, 14 grudnia 2013

I nikt już nie został



Genialna!


W całej swej okazałości Agata Christie. 
Trzymająca w napięciu przez całą książkę.
Z niezwykłym zakończeniem. 

10 osób zostaje sprowadzonych na wyspę, każdy z nich ma coś na sumieniu. Gdy ginie druga osoba wiadomo, że wśród zgromadzonych jest zabójca, który tak jak jest w piosence dąży do tego by wszyscy zginęli. Więc jak to zwykle robię zaczęłam obstawiać. Miałem trzech "faworytów". Żaden z niech nie okazał się mordercą. Agata nauczyła mnie wcześniej przeczytanych książkach spodziewać się nie spodziewanego. Najwyraźniej źle użyłam swojej wiedzy. 

Genialna!

PS. Dziękuje "Mikołaju/Alicjo" za ten wspaniały prezent!


Paulina



piątek, 13 grudnia 2013

Skarpetki do czytania i "Złodziejka książek"

 Z okazji moich urodzin (12.12) dostałam... skarpetki. Mama nazwała je: "skarpetkami do czytania". Są biało-czerwono-czarne z norweskimi wzorkami. Są bardzo, bardzo ciepłe. Natomiast na mikołajki otrzymałam: "Złodziejkę książek", "I nie było już nikogo", niebiesko-zieloną czapkę i 3 czekolady. Powstał bardzo fajny zestaw: książka+skarpetki+czekolada=wymarzone mikołajki/urodziny. Dla was mam dwie recenzje: "Złodziejka...", "I nie...".


"Najpierw kolory.
Potem ludzie.
Tak to widzę.
A przynajmniej próbuję."


Tak zaczyna się moja przygoda z Liesel -główną bohaterką "Złodziejki książek" autorstwa Markusa Zusaka.
Jest to jedna z tych książek, których nigdy się nie zapomni. Niczym stopy, odcisną w naszych głowach ślad. Styl pisarza jest mi bardzo przystępny: niby normalny, ale jest w nim "coś", że chce się czytać dalej. Tytuły rozdziałów nieziemskie, np: Zapach przyjaźni. A fabuła....
Mała dziewczynka wraz z mamą i bratem jadą do Mochling (fikcyjne miasteczko, w Niemczech). Brat umiera nagle, potem pogrzeb i pierwsza skradziona książka: "Podręcznik grabarza". Liesel trafia do nowej rodziny: do Hansa i Rosy. Życie w czasie II wojny jest ciężki, nawet jeżeli nie jest się żydem. Codziennie niewyobrażalnie niedobra grochówka. I tak pewnego szarego dnia do drzwi puka Max- Jude.

Ważne słowo
Jude- Żyd

Jak potoczą się losy tej niezwykłej (zwykłej ) niemieckiej rodziny? Czy Max przeżyje? Ile książek Liesel ukradnie i kto zostanie jej najlepszym przyjacielem?-Odpowiedzi na te pytania znajdziecie właśnie w tej krótkiej powieści (tylko 500 stron).

To co mnie przejęło, to to z jaką łatwością autor wypowiada się o wojnie. Zaskakujące również jest to, że narratorem jest Śmierć. Można spodziewać się czegoś zagmatwanego, nie do przeczytania, ale przecież życie lubi zaskakiwać.W wielu recenzjach znalazłam nawet porównanie do "Dziennika Anny Frank". Podoba mi się również, że te ważniejsze myśli Zusak pisze na środku, pogrubioną czcionką wśród ornamentów.



Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać o tej pozycji, więc posłużę się cytatem, który będzie niczym skrót mojej recenzji:

"Poruszająca i do głębi przejmująca"
Washington Post

PS.
Wzruszyłam się.

Paulina



czwartek, 12 grudnia 2013

Richard Doetsch - 13 Godzina

Na myśl o władzy mrocznieje serce człowieka. Na myśl o bogactwie upadają wartości i wszelka moralność. Ale to wszystko blednie w obliczu miłości.
Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość.
Pod każdym z tych słów kryje się niezwykła historia naszego życia. Lecz co się stanie, gdy ktoś brutalnie zabierze nam to co najważniejsze  "teraz" bez najmniejszych nadziei na leprze "jutro" i pozostawi tylko bolesne wspomnienia z "wczoraj"?



Nick Quinn jest biznesmenem, jego żona, Julia młodą prawniczką. Razem tworzą bardzo szczęśliwe małżeństwo. Jednak pewnego, letniego wieczoru ich szczęście zostaje zburzone niczym domek z kart. Nick słyszy odgłosy wystrzału, a chwilę później, w garażu odnajduje zmasakrowane zwłoki żony. Po licznych przesłuchaniach policja uznaje Nicka za głównego podejrzanego. Dowody przeciwko niemu są niezbite. Tylko jest jeden problem. Mianowicie Nick nie popełnił morderstwa, lecz czym wobec policji są słowa "jestem niewinny" pochodzące z ust mężczyzny, który jest głównym podejrzanym? Nikt mu nie wierzy, oprócz starego mężczyzny udającego adwokata zjawiającego się w pokoju przesłuchań. Nick otrzymuje zapieczętowany list i chronometr od tajemniczego nieznajomego. Z wiadomości pozostawionej w kopercie Quinn dowiaduje się, że od tej pory będzie dwanaście razy przenosił w wstecz o dwie godziny, lecz pod jednym warunkiem - nie da sobie odebrać chronometru. Jest jednak jedno "ale". Każda podjęta w przeszłości decyzja zmienia przyszłość i prowadzi do nieprzewidzianych, nierzadko tragicznych skutków. 

Czy Nick odważy się wrócić do przeszłości, aby uratować żonę i odkryć tożsamość zabójcy? Czy uda mu się to i dalej będzie mógł wieść spokojne życie? Czytając ten niezwykle oryginalny thriller dowiecie się tego z pewnością. 

/kasiekkk