sobota, 10 grudnia 2016

Harry Potter i Komnata Tajemnic


Harrego Pottera kojarzy każdy, nawet jeżeli książkę w ręce trzymał bardzo dawno temu. Nie jest to literatura wysoka, ale J.K. Rowling niezmiernie przyczyniła się do wzrostu czytelnictwa zwłaszcza u dzieci. Trzeba Jej przyznać, że umie wykreować magiczny świat i przenieść tam umysł młodego czytelnika.

Za rok będziemy świętować dwudziestolecie wydania pierwszej części (Harry Potter i Kamień Filozoficzny) - kto by się spodziewał, że ta powieść ma aż tyle lat. W Polsce wydano ją z prawie rocznym opóźnieniem 2000 roku. Seria dla autorki okazała się żyłą złota, a książki są kupowane do dziś i nawet należą do kanonu lektur. Zatem wstydem możemy nazwać nie przeczytanie choć żadnej części. Pamiętajcie - film to nie to samo!


Nie obawiajcie się, że książki wydanej 20 lat temu będziecie musieli długo szukać, a wydanie będzie nieaktualne. Wydawnictwo Media Rodzina kolejny raz wydaję Harrego Pottera, tym razem w wersji z ilustracjami Jima Kay'a. Książka ta w twardej oprawce, z zapierającymi dech malunkami to istne małe dzieło sztuki. Święta już tuż, tuż, więc może to dobry pomysł na prezent dla naszego malucha (nawet tego co bardziej ceni sobie świat wirtualny). Nic innego mi nie pozostaje jak polecić wam to wydanie Harrego Pottera i Komnaty Tajemnic.


Paulina

sobota, 22 października 2016

"Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRL" - Andrzej Klima

Znalezione obrazy dla zapytania tak się kręciło
Należę do tego pokolenia, które niepochlebnie wypowiada się o Polskiej kinematografii. Mój rocznik nie zna takich filmów jak "Miś", czy "Rejs", a kojarzymy Polskie kino jedynie z "Kacwawą" i żenującymi komediami romantycznymi. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam na propozycję zrecenzowania książki o dobrych czasach Polskiego filmu. Ja próbuję choć troszkę interesować się tym co się dzieje na "wielkim ekranie". Niezmiernie ciekawi mnie strona techniczna powstawania filmu i także oceniania go pod takim kątem (np: montażu). Jednak mało oglądam produkcji kręconych w naszej ojczyźnie. Więc czas się dokształcić! Nie zwlekajmy.
Na pierwszy ogień idzie "Popiół i diament" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Film, którego jeszcze nie udało mi się oglądnąć, ale z pewnością dziennikarz Andrzej Klima mnie do tego namówił. Związku z tym, że film był kręcony w czasach PRL-u (jak i wszystkie inne produkcje z tej książki) wiążą się z nim ciekawe anegdoty.
"A kręciliśmy tego poloneza przez trzy dni. To była kwestia tego, że była jedna kamera, a taśma na wagę złota. Kierownik produkcji nosił taśmę jak własne dziecko".
Kolejnym dziełem jest "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego.

"Polański bowiem, zafascynowany figurą odkrytej na basenie Jolanty Umeckiej (...) a fakt, że nie spełniała oczekiwań stawianych przed nią na planie, przez reżysera, powodował u Umeckiej strach i stres (...) Ze stresu podjadała w ukryciu (pod koją miała ukryte spore zapasy jedzenia: kiełbasy, chleba, jabłek) (...), "Seksowna dziewczyna z pierwszych ujęć przeobrażała się w pucołowatą babę. Wyciągaliśmy ją z Kostenką na długie biegi, a kiedy brakowało jej sił, wlekliśmy ją na pasku przawiązanym do nadgarstków. "
Dalej Klim wspomina o rejsie, którego niektóre sceny pamięta nawet i moje pokolenie.

 Znalezione obrazy dla zapytania rejs piwowski memy

"Rejs w reżyserii Marka Piwowskiego (...) jako metafora Polski (...): kraj jak statek na Wiśle, płynie od mielizny do mielizny pod dowództwem kapitana, który nie wie, co się dzieje na pokładzie i pod nim"
W książce nie mogło zabraknąć filmu "Miś" Stanisława Barei. Rozdział otwiera zdjęcie na, którym widzimy panią zajadającą się pierogami, by uzyskać w ten sposób lepszy angielski akcent. Scena ta śmieszy do dziś.

I oczywiście "Seksmisja", która jest na okładce "Tak się kręciło...". Ale by dowiedzieć się ciekawych niuansów, które zaszły przy jej kręceniu musicie przeczytać książkę. Miłej lektury.

Polecam, Paulina

niedziela, 11 września 2016

Książka Racheli

Znalezione obrazy dla zapytania książka racheli

Wydawnictwo media rodzina z serii Gorzka Czekolada (inna książka z serii: LINK) wydało powieść "Książka Racheli" autorstwa Sissel Vaeroyvik. Akcja rozgrywa się w XIX i XX wieku. Po śmiertelnym wypadku samochodowym rodziców Ella wraca z USA do Norwegii, to rodzinnego Bergen. Ma zająć się pogrzebem i sprawami formalnymi. Spotyka się z rodziną, którą nie widziała od wielu lat. Cześć domu rodziców wynajmuje starsza pani - Rachela. Rachela opowiada Elii historię swojego życia, która zaczyna się od wysłania jej wraz z bratem z Bratysławy do Norwegii. Uciekają przed nazistami, a ich narodowość jest żydowska.

Rachela jest silną osobą, która przez całe życie szukała tożsamości. Opowieść o jej dorastaniu, szukaniu szczęścia jest fascynująca i wciąga. Jej trudna przeszłość, mimo tego, że nigdy nie trafiła do obozu koncentracyjnego, wzrusza do łez. "Książka Racheli" to powieść o tym, jak stale się podnosić, nawet po najgorszym niepowodzeniu.

Zbliża się jesień, a my mamy coraz większą ochotę na powieści obyczajowe, tzw. "do kominka". Myślę, że "Książka Racheli" będzie strzałem w dziesiątkę.

Paulina

sobota, 27 sierpnia 2016

Seriale warte wiele

Ze względu na to, że seriale to teraz gorący temat, to nawet ja zaczęłam je oglądać. Co prawda "Gry o tron" nie zamierzać zaczynać - zbyt dużo sezonów, zbyt dużo straconego czasu, ale udało mi się liznąć innych rzeczy. Przedstawię wam tu produkcję, które z całego serca polecam i uważam, że trzymają poziom. Czas start.

1. Utopia


Na razie to mój serial numer one. Myślę, że to był trzeci serial w moim życiu, który zaczęłam oglądać i pokochałam go bez pamięci. Kocham go za pokręconą fabułę, za brutalność w dobrym stylu, za wszystkie trupy, które się przez niego przewinęły (bo przecież bez wątku kryminalno podobnego się nie obędzie), za kolory, za świetną grę aktorską, za piękny brytyjski akcent, za to że drugi sezon nie był gorszy od pierwszego. Jeżeli chcesz się wkręcić w coś co Cię wciągnie bez reszty, jak najbardziej polecam Utopie. I soundtrack!



Serial opowiada historię grupki ludzi, którzy wchodzą w posiadanie niepublikowanej wcześniej części kultowej powieści graficznej "The Utopia Experiments" ("Eksperyment Utopia" ), w której podobno zawarto trafne przepowiednie dotyczące największych katastrof ubiegłego stulecia. Sprowadza to na nich uwagę międzynarodowej, tajnej organizacji, znanej pod nazwą "The Network" ("Sieć"), której muszą unikać, by przeżyć. Bohaterowie muszą odkryć tajemnice zapisane na kartach manuskryptu, zanim opisane katastrofy staną się rzeczywistością.                                                                                                                                                                       źródło; Wikipedia.


Wiem, że fabuła brzmi dziwnie....



2. Stranger Things

Serial, który jest uznawany za najlepszą produkcję Netflix. Ma na razie jeden sezon, ale 
producenci zapowiedzieli drugą część. Kocham go za piękne lata 80 (w których nigdy nie żyłam ),
za dreszczyk emocji, za dzieciaki aktorów, z przypomnienie mi ET-i , za estetykę obrazu, światło.


Polecam smakoszom seriali.




W nocy 6 listopada 1983 w Hawkins w stanie Indiana w tajemniczych okolicznościach znika dwunastoletni Will Byers. Jego matka, Joyce, chce za wszelką cenę odnaleźć syna, część mieszkańców uważa jednak, że oszalała. Komendant miejscowej policji, Jim Hopper, rozpoczyna oficjalne śledztwo w sprawie zaginięcia. Następnego dnia w miasteczku pojawia się tajemnicza dziewczyna z nadprzyrodzonymi umiejętnościami, zdająca się posiadać wiedzę na temat tego, gdzie podział się Will. Kiedy mieszkańcy Hawkins zaczną zbliżać się do prawdy, będą musieli zmierzyć się nie tylko ze złowrogą rządową agencją, ale też znacznie bardziej podstępną siłą, która chce pożreć ich wszystkich                                                                                                       źródło; Wikipedia

3. Mr. Robot


Polecam go wszystkim informatykom, hackerom, ludzi wierzących w zakłamanie rządu 
i całego dzisiejszego świata. Estetycznie ten serial ma u mnie 5. Dialogi miażdżą, fabuła wciąga.
Drugi sezon trochę mnie przerósł, ale pierwszy to majstersztyk. 


Protagonistą serialu jest Elliot Alderson - młody, aspołeczny haker nastawiony negatywnie do wielkich korporacji. Jego choroba na tle psychicznym znacznie utrudnia kontakty interpersonalne. Najłatwiejszą drogę do "kontaktu" z ludźmi bohater odnajduje w hakowaniu ich. Przez swoje umiejętności, stanowisko specjalisty ds. bezpieczeństwa w firmie AllSafe oraz nastawienie do świata wzbudza zainteresowanie fsociety - podziemnej grupy anarchistycznych black hat hakerów. Przez taki obrót spraw bohater za dnia jest niewyróżniającym się pracownikiem korporacji, a w nocy hakerem walczącym o wolność społeczeństwa.                                                                                 źródło: Wikipedia
.

Brak koncentracji i czasu

Wpadamy w rutynę. Szybko się nudzimy. Potrzebujemy wciąż nowych bodźców. Zastanawiamy się dlaczego czytelnictwo spada, a sami często nie możemy się skupić na lekturze. Czytanie przez kilka godzin to już teraz luksus na który na prawdę mało ludzi może sobie pozwolić. Nie przez brak czasu, ale brak umiejętności skoncentrowania się. Filmy z długimi ujęciami, które się ciągną, a cały seans trwa 3h - nie tego teraz oczekujemy. Oczekujemy szybkiej rozrywki. Filmy akcji, gdzie słaby żart goni następny. Krótkie filmiki na YouTubie o kotkach lub z serii "oczekiwania vs. rzeczywistość". Muzyka też szybka, utwór do potańczenia, wyskakania się do 4 minut.
Znalezione obrazy dla zapytania rutyna
Rutyna jako związek chemiczny - taki żarcik :)
 Nie neguję tego, świat się zmienia, a razem z nim my. Ale z nowego świata, w którym będą rządzić roboty, sztuczna inteligencja wybierzmy to co najlepsze, a brudy odrzućmy. Internet - wynalazek, który tak zmienił nasze życie może być pięknym narzędziem. Ale też pięknym zjadaczem czasu. Odrzuć to co tylko marnuje, zjada, a nie rozwija. Odinstaluj aplikacje, gierki, od subskrybuj niewnoszące nic kanały na YT. Zacznij się rozwijać. Zrób to o czym od zawsze marzyłeś. Czas, który wygospodarujesz możesz zamienić umiejętności. Zawsze chciałeś przebiec maraton? To nie jest nieosiągalne! Zacznij! Nauka nowego języka, programowanie w C++, zdobycie Kilimandżaro, odwiedzenie Tajwanu, pływanie delfinkiem - każdą z tych umiejętności lub wrażeń mógłbyś posiąść gdybyś tylko chciał. A przecież dla chcącego nic trudnego.

 Nie jestem coachem motywacyjnym i nie chce nim być, ale zwracam na nasze marnotrawstwo czasu! Zauważyłam ostatnio, że mniej czytam. Przez jakiś czas przerzuciłam się na seriale. Oglądałam te, które wg, mnie trzymają poziom (Utopia, Stranger Things), ale przeszkadzało mi to że więcej oglądam, niż składam literki podczas czytania powieści. Po 3 msc oglądanie series znudziło mi się. Miałam listę na wakacje - filmy do obejrzenia - nawet do połowy jej nie skończyłam. Dlatego teraz, jak syn marnotrawny, wracam do książek. I tu pojawia się problem - brak chęci koncentracji. Lektura nie niesie ze sobą specjalnie dużo bodźców - tylko literki, wyobraźnia to już twoja sprawa. Dlatego proszę te 10% ludzi, którzy jeszcze czytają - nie przestawajcie! Dziś to super cenna umiejętność i pielęgnujcie ją. Ja mam nadzieje, że blog trochę odżyję i będę pisać więcej. Mam też zamiar pisać krótkie recenzję seriali i filmów - dla urozmaicenia. Zapraszam na przyszłość i dzięki za przeczytanie moich nieposklejanych w całość przemyśleń. Zostaw komentarz.
Paulina

sobota, 13 sierpnia 2016

Listy niezapomniane TOM II



Wydawnictwo SQN powraca z drugim tomem korespondencji godnej szerszego grona odbiorcy. Jeżeli jeszcze nie zapoznałeś się z pierwszym tomem, zapraszam do recenzji [LINK].

Zaczynając od rzeczy nieistotnych, czyli sposób wydania książki - wydawnictwo znowu nie zawiodło. Ta książka po prostu zdobi regał! Gruba okładka, w środku piękne zdjęcia... Może to jednak nie jest tak nieistotne? Wszyscy przecież lubimy ładne przedmioty.

A treść? Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Przez stronice przewijają się listy osób bardziej znanych, jak i zwykłych śmiertelników, których los obdarzył niezwykłym życiem. Przeglądając książkę na początku natknęłam się na list od Dumbledora (dyrektora Hogwartu) do Stevena Armesa. Była to odpowiedź na wcześniejszą korespondencje Pana Armensa, który ubiegał się o stanowisko nauczyciela czarnej magi w szkole. Mogę tylko zdradzić, że w imieniu Dumbledora napisała J.K. Rowling :)

Mojego tatę zainteresował list Lincolna do Fanny McCullough - córki przyjaciela, który zginął podczas wojny secesyjnej. Dziewczyna popadła w depresje, a sam prezydent odpowiedział jej pełnym współczucia listem.

"W tym ponurym świecie smutek nawiedza każdego, lecz młodych przyprawia o szczególny ból, ponieważ atakuje ich, gdy nań nieprzygotowani"

                                                                                              Abraham Lincoln

Oprócz tego znajdziemy w książce korespondencje Winstona Churchilla, Janis Joplin, Toma Clancy, Ursuli Le Guin, Jacka Londona, Jane Austen, Johna Lennona, Mozarta, Charlotte Bronte, Victora Hugo. Znajdziemy również dwa polskie pierwiastki: Jan Paweł IIo raz pocztówki Piotra Skrzyneckiego do Grzegorza Turnaua.

Zapraszam do lektury, Paulina

środa, 6 lipca 2016

Piekielnie twarda sztuka - ćwiczenia i dieta dla zuchwałych

Oj dużo jest książek o tym jak zrzucić zbędę kilogramy, głównie skierowane do kobiet. Niby kochamy nasze ciało, powtarzamy sobie; "Krągłości są kobiece", a jednak marzymy o figurze modelki. Tak! Nasz życie jest pełne sprzeczności. Ale kiedy już w końcu szalka przeniesie się na stronę szczupłej sylwetki, kiedy robimy pierwszy krok...musimy jakość zacząć. Część osób wpada na głodówkę (bardzo zła decyzja), inne próbują odstawić słodycze (zwykle to postanowienie kończy się po tygodniu) itp.



 Ale Christmas Abbott - międzynarodowa gwiazda crossfitu - podkreśla jak ważna jest wytrwałość. Stawia nam wyzwanie 3 tygodni. Przekonuję "hej, no przecież to tylko niecały miesiąc, dasz radę". Kto by się nie skusił, gdyby za to miałby otrzymać zdrowe, piękne ciało. Ale jest haczyk (oczywiście) - po 3 tyg. nie możemy wrócić do fastfoodów, braku ruchu i tym podobnych rzeczy. Ale te kilka tygodniu są startem, wdrożeniem się. Oczywiście dieta i sport - nierozłącznie, zawsze razem przy dokonywaniu pozytywnych zmian w naszym ciele. Jeżeli mam być szczera to dieta jest ciutkę "mocniejsza", niż ćwiczenia, bowiem na ćwiczenia poświęcamy tylko 12 minut. Haczyk jest taki - "ciężkie" 12 minut. Dużo w samym treningu jest pajacyków i przysiadów. Autorka największą uwagę skupia na pupie, więc jeżeli uważasz ją za swoją piętę Achillesa, to książka dla Ciebie.



Jeżeli chodzi o dietę, na pewno nie jest ona dla wegetarianek - dużo w niej mięsa (bo potrzebujemy białka), ale dla równowagi swoje miejsce też mają owoce i warzywa. Christmas proponuje 5 posiłków dziennie, gdzie najważniejsze jest śniadanie w którym ważną role odgrywają jajka. W książcę znajdziemy wiele przepisów.

Do wyboru mamy 4 opcji metamorfozy: Minimalistka, Reformatorka, Zdobywczyni, Sportsmenka. Od tej najlżejszej, do tylko dla wybranych :)


Uważam, że ten poradnik to "coś fajnego" na start. Znajdziemy w nim motywacje i wiele przydatnych porad. Ale jednak siłę i zdeterminowanie musimy odnaleźć w sobie. Życzę powodzenia.

Paulina

niedziela, 22 maja 2016

Grimm City, Wilk! - Jakub Ćwiek

Fani "Dreszczu" i "Chłopców" bardzo dobrze znają Jakuba Ćwieka - polskiego autora 19 książek, licznych opowiadań, artykułów publicystycznych i scenariuszy. Miesiąc temu na rynku ukazała się nowa powieść - "Grimm City, Wilk!". Autor zapuszcza się w nowe rejony. Łączy motywy popularnych baśni i kryminału. Sama okładka budzi już skojarzenia z czerwonych kapturkiem.


 Ćwiekowe miasto zbudowano na ciele pokonanego olbrzyma, a miasto napędza czarna, gęsta ciecz wydobywająca się z serca stwora. Miasto cechuje wysoki przemysł. Czyste powietrze zamieniono na smog. Kapitalizm wre. Opowieść zaczyna przypominać oryginalne teksty braci Grimm, a nie przetworzone opowiastki, bez krwi, intryg i z zawsze szczęśliwym zakończeniem. 

Taksówkarze padają jak muchy. Na przestępczą scenę wkracza bezkompromisowo Nowy Gracz. Oficer policji Wolf ginie we własnym mieszkaniu. Miasto, w którym nie wybacza się żadnych błędów. Każdy pilnuję własnego nosa, interesów, nauki moralne nie istnieją. 


Jeżeli szukacie brudnego kryminału w równie brudnym mieście, to już znaleźliście. Uważam, że fani Ćwieka też nie będą zawiedzeni. Dla mnie to była pierwsza książka Jakuba i może za jakiś czas zacznę sobie "Chłopców".  Na słoneczne wakacje w sam raz.

Polecam, Paulina


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu SQN.  

niedziela, 15 maja 2016

Wielkie małe książki - Grzegorz Leszczyński

Grzegorz Leszczyński - profesor Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Zakładu Literatury Popularnej, Dziecięcej i Młodzieżowej na Wydziale Polonistyki. Pisze książki na temat literatury dla najmłodszych odbiorców. Opracował wiele antologii literackich, m.in. "Baśnie świata","Polskie baśnie i legendy".

Więc chyba możemy mu zaufać, jeżeli chodzi o sprawy literatury dla dzieci. Leszczyński w umiejętny sposób oprowadza nas po książkach czytanych przez dzieci i młodzież. Rozdziały rosną wraz z czytelnikiem. Na początku baśnie, kołysanki, kończąc na Young Adults - "młodych dorosłych".
Przez całą opowieść przewijają się ilustracje, które są niemal cechą charakterystyczną literatury dziecięcej. Dawno nie widziałam tak pięknych grafik zdobiących książkę - powróciłam myślami do czasów dzieciństwa, kiedy nie czytało się kryminałów, tylko wzruszające historie o wygranej dobra ze złem. Cóż to były za piękne czasy! Tata czytał do poduszki, a w głowie rodziły się najpiękniejsze sny. Żadnych intryg, morderstw, nieczystych gierek, niesprawiedliwości! To właśnie literatura kształtuję młodego człowieka. Bo czym skorupka....


Grzegorz Leszczyński przypomina wiarę w sens czytania. Człowiek pozbawiony książki jest skazany na banicję ze świata najgłębszych ludzkich wartości. Sama się przyznam, że natłok obowiązków sprawia, że czytam coraz mniej. A przecież "czytanie to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła", jak pisała Szymborska - moja ulubiona poetka. Czas zakasać rękawy i zacząć czytać!

Polecam, Paulina

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.

sobota, 9 kwietnia 2016

Niezwykła historia, Marvel Comics

Jakiś czas temu moją uwagę przyciągnęły komiksy. Jako dziecko nie czytałam "Gigantów" o kaczorze Donaldzie, ani popularnego w Polsce "Tytusa, Romka i A'Tomka". Jest do dla mnie nowość i próbuję wprawić się w pisanie recenzji powieści graficznych. Nie tylko na fabułę trzeba zwrócić uwagę (wyrażoną w dymkach), ale i na graficzną część. Kiedy słowa i obraz są przekazem artystycznym, i każde z nich tak samo ważne. So..

Trzeba zacząć od podstaw, a komiksy swój początek mają w opowieściach o superbohaterach. Czyli Marvel i DC. Ale dziś czas na Marvel. Wydawnictwo, które wpłynęło na popkulturę, nie tylko w USA.

Firma Marvel Comics na początku lat sześćdziesiątych wydała na świat postacie w obcisłych, kolorowych kostiumach z supermocami. Inteligentnie, z dowcipem, obnażając ludzkie wady. Wszyscy znamy Spider-Mana, Fantastyczną Czwórkę, Kapitana Amerykę, Hulka. Sean Howe przedstawia nam za kulis Stana Lee, Franka Millera, Todda McFarlane'a i wielu, wielu innych.

Każdy fan popkultury powinien znać historię Marvela. W kinach ciągle pojawiają się nowe ekranizacje opowieści o superbohaterach. Wstyd ich nie znać, bo to ważna cześć XX w. w kategorii kultura popularna. Zapraszam do lektury "Niezwykła historia, Marvel Comics", autorstwa Seana Howe'a.

Paulina

Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN.

środa, 2 marca 2016

Dzienniki Andersena

Moją dziecięcą wyobraźnię zaludniały głównie postacie z baśni Hansa Christiana Andersena, poznawane najpierw z okrojonych do możliwości dziecka wersji, potem – dzięki mojemu Tacie – ze wspaniałego zbioru pt. „Baśnie o miłości” w tłumaczeniu Stefanii Beylin (Muza SA, 1999). Ta druga książka ukazywała głębię charakteru bohaterów, złożoną nieraz fabułę opowieści, refleksję nad losem człowieka (daleką od łatwej ckliwości i pełną chrześcijańskich odniesień) i kunszt literacki pisarza. Właśnie: pisarza-poety, a nie tylko bajkopisarza, jak często upraszcza się dzieło Andersena. Można było dostrzec także liczne wątki autobiograficzne (nieodwzajemnione uczucia w ”Słowiku” i „Królowej Śniegu”, czy trudne dzieciństwo w „Niegodnej kobiecie”).

A prawda o Andersenie jako człowieku? Wiemy przecież, że często był brany za neurotycznego dziwaka, dodatkowo o niezbyt atrakcyjnej aparycji. Czy możemy poznać jego życie wewnętrzne?
Staraniem wydawnictwa Media Rodzina ukazały się w 2014 r. Dzienniki 1825–1875 Andersena w tłumaczeniu i wyborze Bogusławy Sochańskiej. Dzięki tej lekturze uzyskujemy wgląd w swoisty wewnętrzny mikrokosmos Andersena i poznajemy jego „drugie życie”. Choć są granice tego poznania, bo jak sam pisarz zapisał pod koniec życia „(...) tego co się dzieje w mojej duszy i wokół mnie, nie przelewam na papier z wielu powodów, ze względu na mnie samego i na wielu innych”.
W Dziennikach Andersena można wyodrębnić się trzy okresy. Pierwszy to lata 1825–1826, gdy Andersen był uczniem gimnazjum łacińskiego. Te początkowe zapiski ukazują Andersena jako egzaltowanego młodego człowieka u progu kariery, ale niepewnego swoich talentów, często zwracającego się bezpośrednio do Boga (Ta ufność do Boga będzie pojawiać się do końca lektury). Raz po raz popada w stany euforii lub przygnębienia. Drugi okres tworzą zapiski z licznych podróży słynnego już pisarza w latach 1831–1859 i wreszcie trzeci to lata od 1860 r. do jego śmierci w 1875 r.



Często określał swe życie mianem baśni i były to słowa prawdziwe, bo dzięki swemu talentowi i ogromnej pracowitości (Dzienniki udowadniają to ostatnie!), spełnił marzenia i został „duńskim Szekspirem”. Bywał na dworskich salonach – on, syn szewca i praczki – przyjmowany przez królów i książąt, podejmowany i chwalony przez wielkich epoki (Schumanna, Lista, Hugo, Balzaca, Heinego i wielu innych) i podróżował po całej Europie. Opisy podróży to chyba najciekawsze zapiski tego tomu: Grecja i Turcja, Szwajcaria i Niemcy, Anglia, a przede wszystkim Włochy. Można tu odnaleźć opisy przyrody i zabytków, recenzje wydarzeń kulturalnych (zwłaszcza teatralnych), ale głównie życie codzienne europejskiego podróżnika połowy XIX w.: co ile kosztuje, pobyty w hotelach, hotelowe menu, korowody z uzyskiwaniem wiz, kwarantanny, dyliżanse i kolej żelazna, choroba morska... Takim typowym fragmentem tej części Dzienników jest opis pobytu w domu Charlesa Dickensa w Higham w Anglii, który wypełniony był spotkaniami z literatami, oglądaniem spektakli teatralnych, czytaniem recenzji, zwiedzaniem kraju. Skądinąd wiemy, że rodzina Dickensów z coraz większym trudem znosiła przedłużające się odwiedziny (od 11.06 do 15.07.1857 r.), a Dickens po wyjeździe już nie kontynuował długoletniej przyjaźni. Dickensom bardzo chyba przeszkadzał skrajny egotyzm Andersena, jego nadwrażliwość i egzaltacja, nagłe zmiany nastroju. Andersen był tego świadomy do pewnego stopnia – pytany, jak długo zostanie w Anglii – odpowiedział: „Długo dla pana Dickensa, krótko dla mnie”.


Dzienniki jednak opisują przede wszystkim tak zwaną prozę życia. Andersen opisuje sny, lęki i szczegółowo, jak typowy hipochondryk, przedstawia kryzysy zdrowotne: bóle zębów (kilkaset wpisów), dolegliwości gastryczne, przypływy i odpływy depresji. Jest też w licznych zapiskach zmaganie z własną cielesnością i zmysłowością, zmaganie wierzącego protestanta z autoerotyzmem i niespełnieniem. „Jego późniejsza seksualność była pełna lęków, zahamowań, poczucia winy” – mówi Bogusława Sochańska – „i oczywiście nigdy nie dowiemy się, jaka była jej natura i co było jej źródłem”.
Stosunkowo niewiele w Dziennikach na temat procesu twórczego, poetyki czy warsztatu pisarza. Liczne notatki pokazują jednak poetycką wrażliwość Andersena, odnajdywany np. w baśniach charakterystyczny sposób postrzegania rzeczywistości.
Dzienniki nie dają odpowiedzi jakim człowiekiem był Hans Christian Andersen. Pokazują m.in. jego fobie i egocentryzm. Muszą być jednak odczytywane tylko razem z utworami literackimi pisarza. Dowodzą tego jak złożoną istotą jest drugi człowiek i jak niewiele wiemy o ukrytych motywach jego postępowania. Wykorzystując słowa Czesława Miłosza (z jego noty o Josifie Brodskim), można by powiedzieć, że Andersen przegrywający ze swoimi słabościami to rzeczywistość upodlenia skazana na zniknięcie. Wzruszony Andersen czytający dzieciom swoją nową baśń to wysoka chwila, która trwa.
„Dobro i piękno nigdy nie tonie w zapomnieniu, ale żyje w poezji i w pieśni” (H.Ch. Andersen, Stary nagrobek).



Polecam, Paulina

niedziela, 28 lutego 2016

Małe wielkie odkrycia

Kiedy myślimy o najważniejszych wynalazkach, pierwsze co przychodzi nam do głowy to: koło, później żarówka, samochód, pierwszy komputer. Steven Johnson w swojej książce "Małe wielkie odkrycia" w zupełnie inny sposób przedstawia wynalazki, które odmieniły świat. W tej pozycji nie znajdziemy wcześniej wspomnianego koła. Zaś znajdą się w niej o wiele mniej banalne przykłady, jak na przykład szkło. Myślę, że mało osób uważa szkło, jako coś co popchnęło cywilizacje do przodu. Autor przedstawia nam historie, jak i wpływ owej nowinki technicznej na dzieje ludzkości. Jonhson amator wiedzy popularnonaukowej (napisał już 9 książek o właśnie takiej tematyce) nie widzi żarówki- widzi światło! Nie widzi zegara- widzi czas! Jest to nowe, świeże spojrzenie na wielkie i małe odkrycia. Johnson rozpali waszą ciekawość takimi zagadnieniami:

› Wynalezienie prasy drukarskiej wywarło wpływ na rozwój fizyki molekularnej?
› Dzięki niecodziennemu pomysłowi na handel lodem możliwe stało się zasiedlenie obszarów Ziemi dotąd niedostępnych dla człowieka?
› Osiągnięcia inżynierii dźwięku, które pomagają nam lepiej widzieć, wzięły swój początek od neandertalskich zawodzeń w burgundzkich jaskiniach?
› Potrzeba oczyszczenia miast z fekaliów pozwoliła rozpocząć prace nad mikrochipami?
› Odkrycie atomu umożliwiło nam mierzenie czasu w nanosekundach?
› Wynalezienie sztucznego światła wpłynęło na ewolucję zwyczajów związanych ze snem?
Dla tych, którzy pragną wiedzy myślę, że ta pozycja literacka będzie godna polecenia. Wiedzy nigdy dość! Nawet jeżeli już nie uczęszczamy do szkoły.

Polecam, Paulina
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu SQN