niedziela, 29 października 2017

Humanista programuje? "JavaScript dla dzieci - programowanie na wesoło"


Jestem w miejscu mojego życia, gdzie muszę podjąć ważny wybór - drogę zawodową. Trudno przewidzieć co będzie pożądane na rynku za kilka lat - kiedy skończę studia - jak bardzo zmieni się świat, co przejdzie do lamusa. Ja ostatnio zaczęłam coraz bardziej interesować się architekturą i coraz poważniej biorę studia architektoniczne pod uwagę. Ale gdzieś w głowie, z tyłu brzęczy, że technologia to przyszłość. Naukowcy trąbią, że niedługo wszyscy będziemy  programować, że nasze domy i samochody będą inteligentne (a może już są). Więc pomyślałam, że nie będę sobie zamykać drogi do informatyki, tylko spróbuję trochę programowania.

W szkole miałam kilka podstaw do języka C++, ale nie było to miłe spotkanie. Trochę bałam się książek, a właściwie opasłych tomisk, z bardzo rzeczowym językiem - do nauki programowania. Więc kiedy zobaczyłam poradnik wydawnictwa PWN "JavaScript dla dzieci - programowanie na wesoło" Nicka Morgana, to od razu pomyślałam, że to książka dla mnie.

To, że jest to pisane z myślą o dzieciach, jest największym plusem tej pozycji. Brak trudnych, naukowych sformułowań, nie potrzebne są jakiekolwiek podstawy informatyki do zaczęcia lektury (oprócz używania wyszukiwarki :)), sprawia, że każdy może "JavaScript..." przeczytać z pełnym zrozumieniem. Oczywiście nie jest to książka dla bardzo małych dzieci, powiedziałabym, że jest to pozycja dla młodzieży.
   
Pełno to prostych przykładów, które tłumaczą zawiłe algorytmy w przystępny sposób. Kolorowe ilustracje, używanie kolorowych czcionek, sprawia, że nawet Java staje się czymś łatwym.
Pod koniec czytania poradnika będziemy już w stanie pisać proste gry komputerowe!

Polecam "JavaScript dla dzieci - programowanie na wesoło" wszystkim, którzy lubią logiczne myślenie i łamigłówki - czyli nie tylko fanom komputerów. Wszystkim z dziećmi, ciekawymi świata i tym co jeszcze nigdy nie spróbowali programowania.

Dobrej lektury, życzy Paulina!

sobota, 7 października 2017

"Baśnie osobliwe" Ransom Riggs


Na pewno kojażycie "Osobliwy dom Pani Peregrine" LINK oraz "Miasto cieni" LINK. Na podstawie pierwszej części powstał film, a książka ma zapewne ważne miejsce na półce każdego fana fantasy i powieści przygodowych. Autor powraca z "Baśnimi osobliwymi", przypominając trochę J.K.Rowling, która prócz głównej serii Harrego Pottera, również wypuszczała książki, które dopełniały serie, jak i świat fantasy.




Kiedy wydaję się, że wszystkie światy fantasy zostały wymyślone, że czarownice już były, że hobbity już były, że wilkołaki już były, Riggs okazuję się być człowiekiem z tak bujną wyobraźnią, że jeden świat to dla niego zdecydowanie za mało. W swoich opowiadaniach nawiązuje do baśni braci Grimm, do klasyki, wprowadzając nowe wątki, odkurzając stare opowieści. Pierwsze opowiadanie o opobliwym tytule (jakże by inaczej): "Znakomici ludożercy" opowiada przerażająco historię o kanibalach, których tragizmem jest właśnie ich kanibalizm. Bo nie są oni źli z natury, ale jeść ludzi muszą. Ransom wydaje się być ciutkę szurniętym pisarzem, szalonym naukowcem pióra. Odnaduję w tak dziwnej i strasznej historii, powód do smutku, współczucia niepotencjalnym ofiarom (mieszkańcom miasteczka), ale teoretycznym zabójom: kanibalom.

Wszystkie powieści Ransoma Riggsa są kunsztownie wydane i z tą nie mogło być inaczej. Gruba okładka, złote zdobienia, no i ilustracje (Andrew Davison). Spójrzcie również na pierwszą stronę książki, która choć zwykle przedstawia sprawy formalne i nieistone dla czytelnika, w tym wydaniu może okazać się nadwyraz interesująca.
Dobrej lektury, życzy Paulina.