Należę do tego pokolenia, które niepochlebnie wypowiada się o Polskiej kinematografii. Mój rocznik nie zna takich filmów jak "Miś", czy "Rejs", a kojarzymy Polskie kino jedynie z "Kacwawą" i żenującymi komediami romantycznymi. Dlatego niezmiernie się ucieszyłam na propozycję zrecenzowania książki o dobrych czasach Polskiego filmu. Ja próbuję choć troszkę interesować się tym co się dzieje na "wielkim ekranie". Niezmiernie ciekawi mnie strona techniczna powstawania filmu i także oceniania go pod takim kątem (np: montażu). Jednak mało oglądam produkcji kręconych w naszej ojczyźnie. Więc czas się dokształcić! Nie zwlekajmy.
Na pierwszy ogień idzie "Popiół i diament" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Film, którego jeszcze nie udało mi się oglądnąć, ale z pewnością dziennikarz Andrzej Klima mnie do tego namówił. Związku z tym, że film był kręcony w czasach PRL-u (jak i wszystkie inne produkcje z tej książki) wiążą się z nim ciekawe anegdoty.
"A kręciliśmy tego poloneza przez trzy dni. To była kwestia tego, że była jedna kamera, a taśma na wagę złota. Kierownik produkcji nosił taśmę jak własne dziecko".Kolejnym dziełem jest "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego.
"Polański bowiem, zafascynowany figurą odkrytej na basenie Jolanty Umeckiej (...) a fakt, że nie spełniała oczekiwań stawianych przed nią na planie, przez reżysera, powodował u Umeckiej strach i stres (...) Ze stresu podjadała w ukryciu (pod koją miała ukryte spore zapasy jedzenia: kiełbasy, chleba, jabłek) (...), "Seksowna dziewczyna z pierwszych ujęć przeobrażała się w pucołowatą babę. Wyciągaliśmy ją z Kostenką na długie biegi, a kiedy brakowało jej sił, wlekliśmy ją na pasku przawiązanym do nadgarstków. "Dalej Klim wspomina o rejsie, którego niektóre sceny pamięta nawet i moje pokolenie.
"Rejs w reżyserii Marka Piwowskiego (...) jako metafora Polski (...): kraj jak statek na Wiśle, płynie od mielizny do mielizny pod dowództwem kapitana, który nie wie, co się dzieje na pokładzie i pod nim"W książce nie mogło zabraknąć filmu "Miś" Stanisława Barei. Rozdział otwiera zdjęcie na, którym widzimy panią zajadającą się pierogami, by uzyskać w ten sposób lepszy angielski akcent. Scena ta śmieszy do dziś.
I oczywiście "Seksmisja", która jest na okładce "Tak się kręciło...". Ale by dowiedzieć się ciekawych niuansów, które zaszły przy jej kręceniu musicie przeczytać książkę. Miłej lektury.
Polecam, Paulina