piątek, 14 lutego 2014

"Złodziejka książek" na wielkim ekranie



Dziś wielki dzień- Walentynki i pierwsza recenzja filmu! Z okazji świętego Walentego życzymy wam wiele miłości do ludzi, książek i kultury.  Niech miłość w was kipi i rozlewa się na innych. Tego wam życzymy i dołączamy prezent: recenzje filmu.
Na film udałam się głównie z pobudek czysto ciekawskich. Chciałam po prostu sprawdzić czy wersja filmowa sięga choćby pięt książki. Ja jestem dość trudnym widzem, większość filmów mnie nudzi (gdy oglądam na laptopie w 90% przewijam co 20 minut) i nie łatwo mnie zadowolić. Mimo to udałam się do kina na ekranizację jednej z moich ulubionych książek. Szczerze mówiąc najchętniej oglądam właśnie ekranizacje (książek które oczywiście przeczytałam). Większość mnie śmieszy i smuci za razem- powtarzam tylko "jak można zepsuć tak dobrą powieść?!".
Wiadomo: w kinie zawsze trochę za głośno, zawsze trochę za dużo reklam, ktoś szeleści z tyłu popcornem i siorbie cole. Trudno wtedy skupić się na filmie, ale ja próbowałam z całych sił i powiem, że udało mi się znaleźć całkiem dobre powody dlaczego np. miałabym go oglądnąć jeszcze raz.
Przede wszystkim doborowa obsada, w której ma miejsce Geoffrey Rush, Emily Watson, Roger Alam...Kostiumy są świetnie  przygotowane, tak samo jak miejsce, w którym rozgrywa się akcja. Czuć też taką...atmosferę, która niczym mgła spowija film.
Może kiedyś uda mi się znaleźć czas na ponowne obejrzenie, ale nigdy nie zapomnę: (UWAGA: PONIŻEJ SPOILER, kto chce przeczytać książkę niech się strzeże tego miejsca)
- nie mama miejsca, w którym by choćby wspomniano, że Max był w obozie koncentracyjnym,
- nie ma sceny, w której Liesel i Rudy dokarmiają Żydów,
- nigdzie nie miała miejsca scena kradzieży żywności przez głównych bohaterów.



Ja wiem, że film musi mieć określoną objętość, ale wg. mnie powyżej wymienione sceny są kluczowe dla fabuły i akcji.
Moja ocena to 6,5 na 10.
Dla tych, którzy jeszcze się zastanawiają mam podstawowa infornacje
Produkcja: Niemcy, USA
Reżyser: Brain Percival
Gatunek: dramat wojenny
Czekam na komentarze, Paulina!

4 komentarze:

  1. Zgadza się-producenci filmowi są mistrzami w psuciu ekranizacji ;) Co do filmu to też czytałam książę (i do dziś jest to moja najulubieńsza, najukochańsza) i też zwróciłam uwagę na brak niektórych scen. Szkoda.
    Poza tym nie wiem, czy widzieliście plakat z hasłem "Odwaga, wobec której brak słów"
    Jaka odwaga? I w ogóle o co chodzi? Ze chowała Maxa w piwnicy? Że kradła? Że odważyła się żyć w tamtych czasach? Zawsze tak jest - róbmy bohaterów na siłę, walmy wielkie hasła. A przecież kompletnie nie o to w tej książce chodziło!
    Fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo za komentarz! Miło mi że są osoby, które myślą podobnie do mnie. Jeszcze raz dziękuje.

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tobą, pominęli najważniejsze momenty zawarte w książce ( w szczególności dokarmianie Żydów) Złodziejka książek jest moją ulubioną, ukochaną powieścią do której na pewno wrócę. :)
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :) http://wszedzieksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, życzę szczęścia w "blogowaniu".
      Paulina

      Usuń