sobota, 24 stycznia 2015

Nie ma się z czego cieszyć

Wczoraj odbyła się konferencja poświęcona Narodowemu Programowi Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014 - 2020 oraz wynikom najnowszych badań poziomu czytelnictwa w Polsce.  konferencji udział wzięli: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Małgorzata Omilanowska, Minister Edukacji Narodowej, Joanna Kluzik-Rostkowska, dyrektor Instytutu Książki, Grzegorz Gauden oraz dyrektor Biblioteki Narodowej, Tomasz Makowski.
 Okazuje się, że zatrzymano spadkowy trend czytelnictwa w Polsce. Otóż w tym roku aż 41,7% społeczeństwa przeczytało chociaż JEDNĄ książkę. Jest to o 2,5% wyższy wynik niż w ubiegłym roku. Wszyscy są zadowoleni, ministerstwo skacze, tylko ja płacze. Nadal ponad połowa obywateli jest w cieniu intelektualnym i nie czyta niczego wykraczającego poza kolorowe magazyny i opisy sposobu przygotowania "chińskiej zupki". Zastanawiam się też, co oznacza jeżeli ktoś przeczytał jedną książkę. Co to było? Może książka przyjaciela dziecka koleżanki, może poradnik "jak czytać więcej, gdy się nie chce", może romansidło kupione w kiosku? Na 100% nie było to nic ambitnego. Osoby, które czytają więcej niż siedem książek rocznie są mniejszością, bowiem stanowią ok.10%. Dla mnie to nawet jeszcze nie jest pełno wartościowy czytelnik, więc w takim razie gdzie ja jestem, skoro czytam 100 pozycji rocznie? Może znalazł by się dla mnie procent? Pół procenta? Ćwierć?


Kto czyta najwięcej? Osoby między 15 a 19 rokiem życia (71 %) oraz uczniowie i studenci (73 %) - w obu tych grupach najliczniej występują czytelnicy regularni i intensywni. Po książki sięga aż 80 % dzieci matek z wykształceniem wyższym, z czego aż 32 % należy do czytelników intensywnych. Ponadto - osoby zadowolone ze swojej sytuacji materialnej (54 %) oraz mieszkańcy miast powyżej 100 tys. mieszkańców (ponad 50 %). Najmniej natomiast czytają osoby powyżej 60 roku życia (34 %), mieszkańcy wsi (34 %), rodziny o dochodzie mniejszym niż 2 tys. zł (30 %) oraz emerytowani rolnicy (14 %).
Może kiedy pokolenie Z będzie dorosłe, to stan czytelnictwa skoczy do 70%. Marzenia...

Dla mnie świętowanie i zachwycanie się takimi wynikami jest żałosne. Zero ambicji.

Paulina

2 komentarze:

  1. Dla mnie też te wyniki nie są zadowalające. Najgorsze jest to, że mnóstwo dorosłych/pracujących osób w ogóle nie czyta wymawiając się brakiem czasu, ale przed telewizorem lub komputerem spędzają każdą wolną chwilę. Moim zdaniem wyniki są zatrważające, a nie zadowalające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się z Tobą zgadzam. Telewizja przejmuje cały wolny czas osób pracujących. Zamiast "użyć makówki" i kompletnie nie zatracić szarych komórek, przeciętny Kowalski wybiera odmóżdżanie bełkotem z kolorowego pudełka. To smutne. :(
      Paulina

      Usuń