czwartek, 22 stycznia 2015

"Pokłosie", tylko mnie nie zlinczujcie



W każdym filmie opowiadającym o II wojnie światowej pojawia się wątek „dobrego Niemca”. Ma być on przeciwwagą do złej reszty społeczeństwa i uświadamiać, że tak samo i dobro i zło może kryć się w każdym z nas. Jak informują nas amerykańscy naukowcy, jeżeli damy człowiekowi odpowiednią ilość władzy i pozwolimy mu ją używać bez żadnych konsekwencji, to może w krótkim czasie przerodzić się w potwora, maszynkę do zabijania.
Hitler dał wszystkim Niemcom właśnie takie warunki. Wmówił mi, że są „lepszą rasą”, „ponadludźmi”. Zabijanie kogokolwiek nie łączyło się już z wyrzutami sumienia, a wizją poprawiania świata na lepsze. To czysty przypadek, że Adolf urodził się w Niemczech, mógł przecież równolegle po drugiej stronie Atlantyku urodzić się drugi pan przeświadczony o „niezwykłości” swojego narodu i tak zamiast jednego znienawidzonego narodu, mielibyśmy dwa. A Polska? Nie, tutaj nawet jeżeli urodził by się taki dżentelmen to by nie porwał żadnego tłumu. Why? Bo Polacy mają w sobie ten pierwiastek społeczeństwa, który brak innym. Bo Polacy to tylko biała niewinność i czerwona przelana krew. Bo jak jesteś Polakiem to jesteś skazany na bohaterstwo. Czy to u siebie, czy za granicą. Polacy zawsze byli wykorzystywani, a sami nigdy nikogo nie zniewolili, nie kopnęli w brzuch.
Słucham takich wypowiedzi odkąd się urodziłam i mam czasami ochotę powiedzieć „pip” patrioci. Fajnie jest być nacjonalistą, szowinistą? Co? Fajnie jest być lepszym, wyższym. Fajnie jest kogoś znieważyć....
Polakom czasami niewiele brakuje, by sami zaczęli o sobie myśleć jak o „super rasie”. 
Myślicie, że jak Polska była mocarstwem w średniowieczu to jak zagarnęła te wszystkie ziemie. Pacyfistycznie? Poprosiła; w stylu „ej, nie bądźcie tacy, nam też się coś należy”, a np. Ukraina na to „okey, możecie przejąć nasze ziemie i nami rządzić, ok.”. Podpowiem: nie, tak nie było. 
I to co teraz przeczytaliście to nie jest lista skarg, to nie jest sabotaż, czy kopanie dołków pod samym sobą. To jest spojrzenie sobie głęboko w twarz i oddanie siarczystego policzka z namaszczeniem. Chce wykrzyczeć, że wszystkie narody mają coś na sumieniu. Nobody is perfekt. Oczywiście nie chce nas porównywać do nacji, które zmiotły miliony obywateli, ale zrozumcie, że Polacy nie mają zapisanego w genach bohaterstwa! Nikt nie ma...





I tak tym dłuższym wstępem chciałabym przejść do filmu pt. „Pokłosie”. Film, który budzi jeszcze więcej kontrowersji niż moja wcześniejsza wypowiedź. Bo nie opowiada o teorii złych Polaków, ale o ich rzeczywistym bycie. 
„Pokłosie” to świetny, polski thriller. Rozpoczyna się  przyjazdem Franka z Ameryki (Ireneusz Czop)  do swojego brata Józka (Maciej Stuhr). Jak dowiadujemy się, jego brat ma na pieńku z lokalnymi ziomkami z powodu zerwania asfaltowej drogi z niewiadomego powodu. Józek milczy, a wieś nadal linczuje. W końcu brat przedstawia Frankowi pole pszenicy, którego dużą część zajmują stare, żydowskie nagrobki. Józek już nie jest w naszych oczach miejscowym rzezimieszkiem, a człowiekiem o ludzkich odruchach. Wkrótce z bratem odkrywa przerażającą historię wsi.
 Jak mówi Maciej Stuhr ten film nie jest statystyczny, nie mówi o tym, że wszyscy Polacy byli źli, lecz przedstawia sprawę z innej stronny. Niektórzy zarzucają: dlaczego nie tworzy się filmów o Polakach bohaterach. Jak nie tworzy? A „80 milionów”, a „Katyń”? A Agnieszka Holland? Mam dalej wymieniać?

„Pokłosie” nie jest o historii, tylko o tym co ta historii z nami robi teraz. Z mieszkańcami wsi w filmie i z nami, tutaj w Polsce.  Po premierze tego filmu brzydko mówiąc „zjechano” Sthura. I jak mówią krytycy filmowi; „Stuhr się bardzo starał, ale wypadły mu pejsy spod kapelusza”. Przetłumaczcie sobie to sami. 

Osoby, które uznały to dzieło jako odkupienie win Żyda (patrz Maciej Stuhr), upodobniły się do mieszkańców filmowej wsi. Stały się brudnym społeczeństwem mówiącym po cichu „żydek”. Na nowo wyłonił się Polski antysemityzm, który zawsze się zbyt dobrze ukrywał, by o nim mówiono. Jak młody Stuhr wypowiedział się w Gazecie Wyborczej: „Antysemityzm jest strasznie głupi, jest niczym uzasadniony.” Dodajmy, że może być szalenie niebezpieczny. 



Maciej Stuhr:


Człowiek, którego dom miał zagrać w filmie jeden z głównych obiektów, po zapoznaniu się ze scenariuszem wycofał się z podpisanej już umowy. Nawet nie był przeciwko, tylko się bał, że go spalą. Albo np. przychodzili statyści i pytali: „Co wy kręcicie? Aha, no to wezmę udział, tylko żebym Żydka nie musiał grać”.


Dążmy do tego by takie słowa padały jak najrzadziej. By w końcu stać się tolerancyjnymi (nie tylko z nazwy) obywatelami. To co przedstawia nam film, może wydawać się na pierwszy rzut oka nierealistyczne, wyssane z palca. Ale czytając co drugą recenzje będzie nam stawał przed oczami obraz zwartej grupy mieszkańców wsi z zakorzenionymi w podświadomości stereotypami i lękami przed samym sobą. 



„To nie jest film, który ma Polakom zrobić krzywdę, dokopać im, napluć we własne gniazdo. Ten film jest o tym co my mamy z tej historii zrozumieć. Że mogą zdarzyć się takie przypadki, skrajne, statystycznie może nawet nie istotne, że może z Polaków, z Ciebie i ze mnie wyjść coś strasznego. Nie możemy wierzyć, że Polacy robili tylko świetlane rzeczy, to się możemy kiedyś znowu zdziwić. A jak przyjmiemy te wiedzę, kurcze, uwaga, bo może się znowu jakoś tak zawirować, że znowu staniemy przed faktem i będziemy tę wiedzę zamiatać pod dywan. A kiedy tą wiedze przyjmiemy, to może będzie nam się łatwiej bronić, przed samym sobą.” Jak dodaje Maciej Stuhr w rozmowie z Tomaszem Lisem. 

Miejmy świadomość tego, że wśród beczącego stada owiec, w którym każdy osobnik jest taki sam i jest jedynie dopełnieniem całości, paradoksalnie znajdzie się czarna owca, które dostrzeże pewne niezgodności. Na kilku Franków mówiących „poznałem dobrze Żydków w Chicago” przypada jeden prawy Józek „mówi się Żydzi, nie Żydki”. Można się zastanawiać po co prać stare brudy, po co wyciągać trupa z szafy? Ale właśnie takie czyny sprawiają, że stajemy się silniejsi przed samym sobą. Tak uważa reżyser Pasikowski i jak najbardziej staje po jego stronie. Ten Pan wywołał dwa lata temu (2012) taką burzę, że gdybym sama była twórcą filmowym to bym ją wolała od obojętności wobec mojej twórczości. Poruszył wiele trybików w ludzkich głowach i za to chapeau bas. 

Paulina 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz