Moją
dziecięcą wyobraźnię zaludniały głównie postacie z baśni Hansa Christiana
Andersena, poznawane najpierw z okrojonych do możliwości dziecka wersji, potem –
dzięki mojemu Tacie – ze wspaniałego zbioru pt. „Baśnie o miłości” w
tłumaczeniu Stefanii Beylin (Muza SA, 1999). Ta druga książka ukazywała głębię
charakteru bohaterów, złożoną nieraz fabułę opowieści, refleksję nad losem
człowieka (daleką od łatwej ckliwości i pełną chrześcijańskich odniesień) i
kunszt literacki pisarza. Właśnie: pisarza-poety, a nie tylko bajkopisarza, jak
często upraszcza się dzieło Andersena. Można było dostrzec także liczne wątki
autobiograficzne (nieodwzajemnione uczucia w ”Słowiku” i „Królowej Śniegu”, czy
trudne dzieciństwo w „Niegodnej kobiecie”).
A
prawda o Andersenie jako człowieku? Wiemy przecież, że często był brany za neurotycznego
dziwaka, dodatkowo o niezbyt atrakcyjnej aparycji. Czy możemy poznać jego życie
wewnętrzne?
Staraniem
wydawnictwa Media Rodzina ukazały się w 2014 r. Dzienniki 1825–1875 Andersena w tłumaczeniu i wyborze Bogusławy
Sochańskiej. Dzięki tej lekturze uzyskujemy wgląd w swoisty wewnętrzny
mikrokosmos Andersena i poznajemy jego „drugie życie”. Choć są granice tego
poznania, bo jak sam pisarz zapisał pod koniec życia „(...) tego co się dzieje
w mojej duszy i wokół mnie, nie przelewam na papier z wielu powodów, ze względu
na mnie samego i na wielu innych”.
W Dziennikach Andersena można wyodrębnić
się trzy okresy. Pierwszy to lata 1825–1826, gdy Andersen był uczniem gimnazjum
łacińskiego. Te początkowe zapiski ukazują Andersena jako egzaltowanego młodego
człowieka u progu kariery, ale niepewnego swoich talentów, często zwracającego
się bezpośrednio do Boga (Ta ufność do Boga będzie pojawiać się do końca
lektury). Raz po raz popada w stany euforii lub przygnębienia. Drugi okres
tworzą zapiski z licznych podróży słynnego już pisarza w latach 1831–1859 i
wreszcie trzeci to lata od 1860 r. do jego śmierci w 1875 r.
Dzienniki jednak opisują
przede wszystkim tak zwaną prozę życia. Andersen opisuje sny, lęki i
szczegółowo, jak typowy hipochondryk, przedstawia kryzysy zdrowotne: bóle zębów
(kilkaset wpisów), dolegliwości gastryczne, przypływy i odpływy depresji. Jest
też w licznych zapiskach zmaganie z własną cielesnością i zmysłowością,
zmaganie wierzącego protestanta z autoerotyzmem i niespełnieniem. „Jego późniejsza seksualność była pełna lęków, zahamowań, poczucia winy”
– mówi Bogusława Sochańska – „i oczywiście nigdy nie dowiemy się, jaka była jej
natura i co było jej źródłem”.
Stosunkowo
niewiele w Dziennikach na temat procesu twórczego, poetyki czy warsztatu
pisarza. Liczne notatki pokazują jednak poetycką wrażliwość Andersena, odnajdywany
np. w baśniach charakterystyczny sposób postrzegania rzeczywistości.
Dzienniki
nie dają odpowiedzi jakim człowiekiem był Hans Christian Andersen. Pokazują
m.in. jego fobie i egocentryzm. Muszą być jednak odczytywane tylko razem z
utworami literackimi pisarza. Dowodzą tego jak złożoną istotą jest drugi
człowiek i jak niewiele wiemy o ukrytych motywach jego postępowania. Wykorzystując
słowa Czesława Miłosza (z jego noty o Josifie Brodskim), można by powiedzieć,
że Andersen przegrywający ze swoimi słabościami to rzeczywistość upodlenia
skazana na zniknięcie. Wzruszony Andersen czytający dzieciom swoją nową baśń to
wysoka chwila, która trwa.
„Dobro i piękno nigdy nie
tonie w zapomnieniu, ale żyje w poezji i w pieśni” (H.Ch. Andersen, Stary nagrobek).
Polecam, Paulina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz