środa, 2 marca 2016

Dzienniki Andersena

Moją dziecięcą wyobraźnię zaludniały głównie postacie z baśni Hansa Christiana Andersena, poznawane najpierw z okrojonych do możliwości dziecka wersji, potem – dzięki mojemu Tacie – ze wspaniałego zbioru pt. „Baśnie o miłości” w tłumaczeniu Stefanii Beylin (Muza SA, 1999). Ta druga książka ukazywała głębię charakteru bohaterów, złożoną nieraz fabułę opowieści, refleksję nad losem człowieka (daleką od łatwej ckliwości i pełną chrześcijańskich odniesień) i kunszt literacki pisarza. Właśnie: pisarza-poety, a nie tylko bajkopisarza, jak często upraszcza się dzieło Andersena. Można było dostrzec także liczne wątki autobiograficzne (nieodwzajemnione uczucia w ”Słowiku” i „Królowej Śniegu”, czy trudne dzieciństwo w „Niegodnej kobiecie”).

A prawda o Andersenie jako człowieku? Wiemy przecież, że często był brany za neurotycznego dziwaka, dodatkowo o niezbyt atrakcyjnej aparycji. Czy możemy poznać jego życie wewnętrzne?
Staraniem wydawnictwa Media Rodzina ukazały się w 2014 r. Dzienniki 1825–1875 Andersena w tłumaczeniu i wyborze Bogusławy Sochańskiej. Dzięki tej lekturze uzyskujemy wgląd w swoisty wewnętrzny mikrokosmos Andersena i poznajemy jego „drugie życie”. Choć są granice tego poznania, bo jak sam pisarz zapisał pod koniec życia „(...) tego co się dzieje w mojej duszy i wokół mnie, nie przelewam na papier z wielu powodów, ze względu na mnie samego i na wielu innych”.
W Dziennikach Andersena można wyodrębnić się trzy okresy. Pierwszy to lata 1825–1826, gdy Andersen był uczniem gimnazjum łacińskiego. Te początkowe zapiski ukazują Andersena jako egzaltowanego młodego człowieka u progu kariery, ale niepewnego swoich talentów, często zwracającego się bezpośrednio do Boga (Ta ufność do Boga będzie pojawiać się do końca lektury). Raz po raz popada w stany euforii lub przygnębienia. Drugi okres tworzą zapiski z licznych podróży słynnego już pisarza w latach 1831–1859 i wreszcie trzeci to lata od 1860 r. do jego śmierci w 1875 r.



Często określał swe życie mianem baśni i były to słowa prawdziwe, bo dzięki swemu talentowi i ogromnej pracowitości (Dzienniki udowadniają to ostatnie!), spełnił marzenia i został „duńskim Szekspirem”. Bywał na dworskich salonach – on, syn szewca i praczki – przyjmowany przez królów i książąt, podejmowany i chwalony przez wielkich epoki (Schumanna, Lista, Hugo, Balzaca, Heinego i wielu innych) i podróżował po całej Europie. Opisy podróży to chyba najciekawsze zapiski tego tomu: Grecja i Turcja, Szwajcaria i Niemcy, Anglia, a przede wszystkim Włochy. Można tu odnaleźć opisy przyrody i zabytków, recenzje wydarzeń kulturalnych (zwłaszcza teatralnych), ale głównie życie codzienne europejskiego podróżnika połowy XIX w.: co ile kosztuje, pobyty w hotelach, hotelowe menu, korowody z uzyskiwaniem wiz, kwarantanny, dyliżanse i kolej żelazna, choroba morska... Takim typowym fragmentem tej części Dzienników jest opis pobytu w domu Charlesa Dickensa w Higham w Anglii, który wypełniony był spotkaniami z literatami, oglądaniem spektakli teatralnych, czytaniem recenzji, zwiedzaniem kraju. Skądinąd wiemy, że rodzina Dickensów z coraz większym trudem znosiła przedłużające się odwiedziny (od 11.06 do 15.07.1857 r.), a Dickens po wyjeździe już nie kontynuował długoletniej przyjaźni. Dickensom bardzo chyba przeszkadzał skrajny egotyzm Andersena, jego nadwrażliwość i egzaltacja, nagłe zmiany nastroju. Andersen był tego świadomy do pewnego stopnia – pytany, jak długo zostanie w Anglii – odpowiedział: „Długo dla pana Dickensa, krótko dla mnie”.


Dzienniki jednak opisują przede wszystkim tak zwaną prozę życia. Andersen opisuje sny, lęki i szczegółowo, jak typowy hipochondryk, przedstawia kryzysy zdrowotne: bóle zębów (kilkaset wpisów), dolegliwości gastryczne, przypływy i odpływy depresji. Jest też w licznych zapiskach zmaganie z własną cielesnością i zmysłowością, zmaganie wierzącego protestanta z autoerotyzmem i niespełnieniem. „Jego późniejsza seksualność była pełna lęków, zahamowań, poczucia winy” – mówi Bogusława Sochańska – „i oczywiście nigdy nie dowiemy się, jaka była jej natura i co było jej źródłem”.
Stosunkowo niewiele w Dziennikach na temat procesu twórczego, poetyki czy warsztatu pisarza. Liczne notatki pokazują jednak poetycką wrażliwość Andersena, odnajdywany np. w baśniach charakterystyczny sposób postrzegania rzeczywistości.
Dzienniki nie dają odpowiedzi jakim człowiekiem był Hans Christian Andersen. Pokazują m.in. jego fobie i egocentryzm. Muszą być jednak odczytywane tylko razem z utworami literackimi pisarza. Dowodzą tego jak złożoną istotą jest drugi człowiek i jak niewiele wiemy o ukrytych motywach jego postępowania. Wykorzystując słowa Czesława Miłosza (z jego noty o Josifie Brodskim), można by powiedzieć, że Andersen przegrywający ze swoimi słabościami to rzeczywistość upodlenia skazana na zniknięcie. Wzruszony Andersen czytający dzieciom swoją nową baśń to wysoka chwila, która trwa.
„Dobro i piękno nigdy nie tonie w zapomnieniu, ale żyje w poezji i w pieśni” (H.Ch. Andersen, Stary nagrobek).



Polecam, Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz