niedziela, 2 lutego 2014

Most do Terabithii

Kolejny raz oglądam film, książkę czytałam dwa razy. Łzy leją się strumieniami, a mnie można by wziąć za bobra. Kolejny raz zastanawiam się co ta, w sumie mała powieść ma w sobie. Za każdym, choć najmniejszym wspomnieniem doprowadza mnie do łez. Nie wiem jak autorce udało się stworzyć coś tak wspaniałego. Naprawdę nie wiem! O "Narnii", "Harrym Potterze", czy "Zmierzchu" mówi się dużo, mało kto kojarzy, choćby z nazwy "Most do Terabithii",a uwierzcie mi jest to książka...piękna.
Opowiada o Jessie- zwykłym amerykańskim chłopcu i Lessie- niezwykłej dziewczynce z wyobraźnią. W końcu dzieje się tak, że zostają przyjaciółmi i tworzą baśniową Terabithie. Jedynie co trzeba zrobić by przenieść się do świata magii, to złapać mocno linę i przeskoczyć na niej strumień. Każdy marzy o takim świcie do którego można umknąć i zostać w nim na całe wieki. Ale nie wszystkie bajki mają dobre zakończenie...
W skali książek, ta pozycja ma 10 gwiazdek, słońce i księżyc. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie przeczytał to niech się wstydzi i nadrabia.
W serii książek "Cała Polska czyta dzieciom" ta książka znalazła miejsce wśród "Zabić drozda" i dziej Astrid Lindgren. To mówi samo za siebie.
Więcej pisać nie będę bo zabiorę wam czas na przeczytanie o to tej książki.
Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz