czwartek, 25 września 2014

Alchemik- O tym jak odkrywać głębie w płytkim jeziorze.



Wyobraźcie sobie, że jesteście zawodowymi nurkami. Posiadacie świetny sprzęt i doświadczenie, które sprawia, że jesteście naprawdę dobrzy w tym co robicie. I dochodzi do was pogłoska o pewnym jeziorze. Wiele osób twierdzi, że to piękne jezioro, którego głębiny skrywają wiele tajemnic. Natomiast inni uważają, że to z pozoru interesujące zjawisko i nie warto nim sobie zaprzątać głowy. Wy mając mieszane uczucia na temat tego zbiornika wodnego chcecie sprawdzić sami co naprawdę ono kryje. I dobrze przygotowani, z wieloletnim stażem wkraczacie do tego jeziora. Po skończonej wyprawie, siadacie na brzegu z laptopem i próbujecie napisać recenzje waszej ekspedycji. Wiele osób czeka na waszą opinię, a wy wciąż stoicie przed tym trudnym zadaniem.

I ja w podobnym miejscu stanęłam, ale nie jako nurek, lecz jako czytelnik. Czytelnik, przed którym stanął obowiązek przeczytania i skomentowania "Alchemika" Paulo Coelho.  Paulo Coelho znany jako encyklopedia złotych myśli, które przelewa na papier i publikuje, ale czy naprawdę o to chodzi by pisać "czarno na białym", gdzie wszystko jest jasne i cukierkowe? Czy naprawdę o to chodzi by jak rodzice Gusa z "Gwiazd naszych wina" wieszać i haftować wszędzie sentencje życiowe? Ja uważam, że NIE. Trzeba tak wszystko eksponować? Prawdziwe piękno trzeba samemu odkryć, a nie mieć podane na talerzu.

Już sam początek mnie zniechęcił, ale życie nauczyło mnie, że czasami warto przeczytać trochę więcej niż by się miało ochotę. Jednak tu moja metoda zawiodła i książka ciągle niczym łódka dryfowała na tym samym, niskim poziomie. Nie było wzlotów i upadków, tylko ciągle płaskie zdania nieprowadzące do niczego.

Może jeśli bym tą powieść czytała bardzo, bardzo uważnie, i każde słowo traktowała niczym ambrozję, to może by coś z tego wyszło. Ale ja pozwalam się literaturze prowadzić. Dobra książka może zaprowadzić w miejsca o którym się nawet filozofom nie śniło. Nie będę roztrząsała tego utworu i po prostu oddam go grzecznie do biblioteki, gdzie jego miejsce.
Kiedyś przeczytałam, że więcej inspiracji i głębokich myśli można znaleźć w jajecznicy, niż właśnie w tej książce. I niech te słowa będą zwieńczeniem mojej recenzji.

Paulina

3 komentarze:

  1. Czyli mam rozumieć, że Coelho naprawdę jest kiepski? Bo aż chciałoby się samemu sprawdzić, ale nie wiem, czy mam marnować na niego czas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze pamiętam (a dawno to czytałem i pozostało mi w pamięci głównie rozczarowanie) to treść tej książki dałoby się streścić do 3-4 zdań.
    Powtórzę jeszcze raz: nie ogarniam :D

    OdpowiedzUsuń